Ponad 300 naukowców związanych z Polską Akademią Nauk podpisało się pod listem skierowanym do premiera Mateusza Morawieckiego. Apelują o powstrzymanie odstrzału dzików. To kolejny głos protestu wobec planowanej redukcji populacji tych zwierząt w ramach walki z afrykańskim pomorem świń (ASF). W odpowiedzi minister środowiska Henryk Kowalczyk zapewnia, że polowania wielkoobszarowe "są ograniczone jedynie do kilku powiatów", a myśliwi przekonują, że nie będą "strzelać do wszystkiego, co się rusza". W sprawie dzików w czwartek prezydent Andrzej Duda zamierza spotkać się z dwoma ministrami i głównym lekarzem weterynarii.
"Apelujemy o natychmiastowe cofnięcie decyzji o odstrzale redukcyjnym dzików i wdrożenie alternatywnych działań na bazie wiedzy naukowej i eksperckich opinii (...), mających na celu wstrzymanie dalszego rozprzestrzeniania się tej choroby (ASF - red.) w Polsce" - czytamy w liście otwartym, wystosowanym w środę do premiera Mateusza Morawieckiego.
Autorami listu jest grupa naukowców zajmujących się ochroną i zarządzaniem zasobami środowiska przyrodniczego, związanych z instytutami Polskiej Akademii Nauk. Pod apelem podpisało się ponad 300 osób.
Sprzeciw naukowców
List powstał w reakcji na zapowiedź skoordynowanej akcji Polskiego Związku Łowieckiego. "Od 12 stycznia br. do końca lutego myśliwi mają przeprowadzić masowy, skoordynowany odstrzał dzików na zdecydowanej większości terytorium kraju. Odstrzelonych ma zostać nawet 210 tysięcy tych zwierząt, a resort środowiska domaga się maksymalnego obniżenia liczebności populacji tego gatunku. Uważamy, że decyzja ta zapadła pod naciskiem politycznym i nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia" - oceniają naukowcy.
Autorzy listu zwracają uwagę na to, że "zarówno wytyczne Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA), jak i krajowa praktyka wskazują, że zmasowane polowania na dziki walnie przyczyniają się do roznoszenia wirusa (ASF)". Jak tłumaczą badacze, dzieje się to poprzez przemieszczanie się spłoszonych zwierząt na duże odległości, zanieczyszczanie środowiska przez krew zarażonych dzików oraz częstszy niż zazwyczaj kontakt myśliwych z krwią i szczątkami zarażonych dzików.
"Zwiększona mobilność myśliwych w ramach masowych odstrzałów może prowadzić do transmisji wirusa na duże odległości" - ostrzegają naukowcy.
Brak bioasekuracji i kontroli sanitarnej
Autorzy listu powołują się na ekspertów z Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach, według których wszystkie nowe ogniska zarażenia wirusem ASF w Polsce są wynikiem przenoszenia wirusa przez ludzi. "Prawdziwą przyczyną rozwoju ASF w Polsce jest bowiem brak bioasekuracji i niewystarczająca kontrola sanitarna w branży trzody chlewnej" - podkreślają.
"Raport Naczelnej Izby Kontroli z 2017 roku wskazuje, że w Polsce program bioasekuracji w związku z ASF był źle przygotowany i nierzetelnie wdrażany: 74 procent gospodarstw nie posiadało niezbędnych zabezpieczeń, program wdrażany był opieszale, a protokoły z kontroli weterynaryjnej - często fałszowane w celu stworzenia pozorów zabezpieczenia stad świń przed ASF. W efekcie choroba nie została zatrzymana i rozprzestrzenia się na kolejne województwa" - argumentują.
Naukowcy proponują, aby zamiast odstrzału dzików wprowadzić "realnie działające mechanizmy odnajdywania padłych osobników tego gatunku" - co ma pozwolić na skuteczne wykrywanie nowych przypadków ASF. "Odnajdywanie i usuwanie padliny dzików zarażonych ASF stanowi również kluczowy element strategii ograniczenia długotrwałego utrzymywania się tej choroby w środowisku" - dodają.
"Stoimy na stanowisku, iż dla osiągnięcia celu, jakim jest zatrzymanie epidemii ASF w Polsce, należy pilnie porzucić pozorowane i kosztowne działanie, jakim jest masowy odstrzał dzików" - podkreślają naukowcy.
Ministrowie odpierają zarzuty
Zdaniem ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego zmniejszenie populacji dzików jest konieczne do opanowania ASF. Jak przekonywał na konferencji prasowej w ubiegłym tygodniu, sama bioasekuracja gospodarstw nie wystarcza, konieczne jest także eliminowanie wirusa z przyrody, w związku z czym wystąpił do ministra środowiska o ograniczenie ilości dzików.
Minister środowiska Henryk Kowalczyk zapewnił natomiast w środę, że styczniowe polowania wielkoobszarowe na dziki są ograniczone jedynie do kilku powiatów i mają na celu stworzenie strefy buforowej między terenem, gdzie występuje ASF, a tym, gdzie tej choroby nie ma. - Polowania wielkoobszarowe, które zostały zarządzone, mają na celu koordynację działań myśliwych. Odbywać się będą na terenie kilku powiatów. Celem tych polowań ma być stworzenie "linii demarkacyjnej", rozdzielenie strefy zakażonej wirusem afrykańskiego pomoru świń od strefy wolnej od tej choroby - powiedział Kowalczyk. Zapewnił, że "pojawiająca się w mediach liczba 200 tysięcy dzików, które mają zostać odstrzelone w styczniu, jest zupełnie nieprawdziwa".
- Linia demarkacyjna przebiega przez województwa warmińsko-mazurskie, mazowieckie i lubelskie - powiedział Kowalczyk. - Powiatów, gdzie polowania zaplanowano, nie chciałbym podawać, aby tam nie było protestów, płoszenia dzików - dodał.
- Część osób, w tym naukowców chce cofnięcia decyzji o odstrzale redukcyjnym. Nie możemy tego zrobić, bo taka decyzja nie zapadła. Obecne wysiłki służą lepszej koordynacji działań, by wszystkie koła łowieckie, znajdujące się na danym terenie, działały w tym samym czasie. Poprzez skoordynowanie działań na terenie kilku powiatów chcemy zapewnić, by spłoszone dziki nie przedostały się na tereny, gdzie nie występuje ASF - mówił w środę minister środowiska. Zapewnił, że oprócz odstrzałów i bioasekuracji, zalecone zostały intensywne poszukiwania padłych dzików.
Główny Lekarz Weterynarii: ograniczenie liczebności dzików konieczne
O tym, że odstrzał dzików jest konieczny przekonany jest także główny lekarz weterynarii Paweł Niemczuk.
"Ze względu na dotychczasowe straty oraz biorąc pod uwagę realne zagrożenie rozprzestrzeniania się tej choroby u dzików poza obszary objęte restrykcjami, jak również uwzględniając realne zagrożenie wystąpienia kolejnych ognisk ASF w gospodarstwach uznano za konieczne podjęcie zdecydowanych działań w zakresie ograniczania liczebności dzików" - napisał w komunikacie.
Według Niemczuka, prowadzenie odstrzału dzików w formie polowań skoordynowanych jest jednym z elementów zwalczania ASF, obok działań takich, jak usuwanie zwłok padłych dzików, przestrzeganie zasad bioasekuracji przez producentów świń i myśliwych czy regulacja wielkości populacji dzików w ramach polowań indywidualnych.
Prezydent spotka się z ministrami
Prezydent Andrzej Duda spotka się w czwartek po południu z ministrami rolnictwa Janem Krzysztofem Ardanowskim i środowiska Henrykiem Kowalczykiem oraz głównym lekarzem weterynarii Pawłem Niemczukiem. Rozmowa ma dotyczyć planowanego odstrzału dzików - powiedział w środę rzecznik prezydenta Błażej Spychalski.
Myśliwy: my po prostu wykonujemy swoje
Wzmożony odstrzał ma odbyć się 12, 19 i 26 stycznia. Według ministra Kowalczyka, będzie częścią "normalnych" polowań.
Argumenty na rzecz akcji przedstawiał w rozmowie z reporterem TVN24 Jarosław Żukowski, przewodniczący Zarządu Okręgowego w Białymstoku Polskiego Związku Łowieckiego.
- My po prostu wykonujemy swoje, czyli po prostu rozrzedzamy populację, nic więcej. Wytworzył się taki mit, że wielkopowierzchniowe polowania to są takie, gdzie wszyscy, kto żyw we wszystkich obwodach pójdą i będą strzelać do tego, co się rusza, czyli każdego dzika - powiedział myśliwy.
PO: niecywilizowana masakra
Do protestu przeciwko odstrzałowi dzików dołączyli w środę posłowie PO.
Gabriela Lenartowicz, członkini Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, na konferencji prasowej w Sejmie wyraziła opinię, że taki sposób walki z ASF jest nieskuteczny.
- To jest masakra i kompletne zdziczenie obyczajów. Apelujemy przeciwko tej niecywilizowanej masakrze. W ten sposób się nie kontroluje pogłowia zwierząt wolno żyjących. Dotyczy to zarówno dzików, żubrów i innych wolno żyjących zwierząt - mówiła Lenartowicz.
Gawłowski, szef sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa ocenił, że "od soboty będziemy mieli w Polsce do czynienia z rzezią dzików".
- Zwracamy się do środowisk myśliwych, żeby zaprzestali i nie wykonywali działań związanych z tym rozporządzeniem (ministra środowiska) - zaapelował poseł PO Stanisław Gawłowski, przewodniczący sejmowej komisji ochrony środowiska. Dodał, że w najbliższy wtorek zwoła posiedzenie tego gremium, na które chce wezwać kierownictwo resortu.
Apele organizacji pozarządowych: jest jeszcze czas, aby powstrzymać rzeź
Niektóre organizacje społeczne zapowiadają protesty przeciwko planowi odstrzału.
- Nie mamy szczęścia do politycznych decyzji chroniących przyrodę. Poprzedni minister środowiska, Jan Szyszko, zasłynął masową wycinką drzew. Mam nadzieję, że minister Kowalczyk nie chce przejść do historii, podejmując decyzję wybicia dzików. Apeluję, panie ministrze, jest jeszcze czas, aby powstrzymać tę rzeź – stwierdził Jacek Bożek z Klubu Gaja.
Wtórował mu Paweł Komorowski z Krakowskiego Ruchu Antyłowieckiego. - Według szeregu publikacji naukowych myśliwi, w przeciwieństwie do dzików, walnie przyczyniają się do rozprzestrzeniania ASF. Zasady bioasekuracji obowiązujące na polowaniach są symboliczne, a większość myśliwych nie ma żadnego przeszkolenia jak obchodzić się z zakażonymi dzikami. Tymczasem tysiące myśliwych ze swoimi psami myśliwskimi mają ruszyć na łowy, żeby zdziesiątkować populację dzika. To pokazuje absurd tej decyzji - przekonywał.
Autor: dd//rzw / Źródło: PAP, TVN24, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock