Pora deszczowa, dzięki której funkcjonuje rolnictwo w regionie Subkontynentu Indyjskiego, w przyszłości może okresowo zanikać - donoszą naukowcy. Między rokiem 2150 a 2200, raz na pięć lat, monsunowego deszczu ma padać dramatycznie mało, co będzie miało katastrofalne skutki dla upraw. Winę za to ma ponosić globalne ocieplenie.
Opady, które nawiedzają Indie w porze deszczowej, za około 150 lat mogą raz na jakiś czas przestać pojawiać się w kształcie, jaki znamy. Winę za to ponosić będzie globalne ocieplenie - wynika z publikacji niemieckich badaczy w magazynie "Environmental Research Netters".
Rolnictwo zagrożone?
Pora deszczowa, związana z obecnością monsunu u wybrzeży Azji, w Indiach trwa od czerwca do września. Dzięki intensywnym opadom 1,2 mld tamtejszych mieszkańców może uprawiać ryż, pszenicę i kukurydzę.
Spadek o ponad 50 proc.
Jak wynika z analiz dokonanych przez badaczy z niemieckiego Potsdam Institute for Climate Impact Research, w latach 2150-2200 może zdarzyć się, że aż 10 razy monsun okaże się na tyle słaby, że towarzyszące mu opady będą znikome. Wyliczono, że w tym okresie co pięć lat w porze deszczowej dziennie będą spadać jedynie 3 litry na metr kwadratowy deszczu. To zatrważająco mało, bo aż o ponad połowę mniej niż wynosi 7-litrowa średnia.
Odpowiedzialność za taki stan rzeczy poniesie człowiek, bo przyczyni się do wzrostu temperatury na świecie o 4,6 st. Celsjusza do 2200 roku w skutek m.in. nadmiernego spalania paliw kopalnych.
Eksperci ostzregają, że taka sytuacja może mieć katastrofalne skutki dla indyjskiego rolnictwa.
Nie było tak źle
Nigdy od 1870 roku, kiedy zaczęto prowadzić pomiary meteorologiczne, Indie nie zmagały się z tak dramatycznym niedoborem deszczu. Na obszarze tego kraju dochodziło jednak do mniejszych "susz". Ich skutkiem był m.in. import cukru do kraju, który miejscowym sprzedawano po niebotycznie wysokich cenach. Dlatego skutki słabego monsunu, mogą być katastrofalne.
Autor: map/ŁUD / Źródło: Reuters