Do pisklęcia sowy, które prawdopodobnie wypadło z gniazda, zostali wezwani strażnicy leśni Nadleśnictwa Żednia. Na miejscu rzekome pisklę okazało się dorosłym przedstawicielem rzadkiego w Polsce gatunku sóweczki. "Siedział na gałęzi i pozował do zdjęć" - opisują leśnicy.
Zgłoszenie z podlaskiej Żedni było dość niepokojące. Mieszkańcy informowali, że w pobliżu jednego z gospodarstw znaleziono "pisklę jakiejś sowy", które najprawdopodobniej wypadło z gniazda.
Nie są płochliwe
Na miejscu strażnicy leśni faktycznie zobaczyli małą sowę wielkości mniej więcej szpaka. Szybko jednak rozpoznali, że to nie pisklę, lecz dorosła samica sóweczki (Glaucidium passerinum). To najmniejszy europejski gatunek sowy - jego przedstawiciele osiągają długość ciała nie przekraczającą 17 cm i masę do 85 g.
"Ptak był zupełnie zdrowy, siedział na gałęzi i pozował do zdjęć" - opisują leśnicy. Według nich prawdopodobnie odpoczywał po dłuższej podróży, bo w lutym ten gatunek migruje na lęgowiska. "Sóweczki z natury nie są płochliwymi ptakami i nie unikają ludzkich osad, jeśli znajdują się one na trasie ich wędrówek" - wyjaśniają leśnicy.
Nietypowa dzienna aktywność
Mieszkańcom Żedni, którzy wzięli sóweczkę za poszkodowane pisklę, trafiła się rzadka sposobność obejrzenia przedstawiciela tego gatunku. W Polsce występuje on bardzo nielicznie i podlega ścisłej ochronie. Oprócz charakterystycznych niewielkich rozmiarów wyróżnia się jeszcze jedną cechą - przeczy stereotypowemu obrazowi sowy aktywnej tylko nocą. "Sóweczka jako jedna z nielicznych sów prowadzi dzienny tryb życia. Noce przesypia w koronach drzew i dziuplach - podkreślają leśnicy.
Autor: js/rp / Źródło: lasy.gov.pl
Źródło zdjęcia głównego: Lasy Państwowe/Tomasz Tokajuk