2012 DA14, planetoida która 23 lutego 2012 przeleciała "nieopodal" Ziemi, wróci już w przyszłym roku i znajdzie się naprawdę blisko nas - bliżej niż wiele sztucznych satelitów. Astronomowie twierdzą, że nie powinna trafić w Niebieską Planetę. Gdyby 2012 DA14 zderzyła się jednak z Ziemią, zniszczenia byłyby ogromne.
2012 DA14 została odkryta 23 lutego przez zespół obserwatorium La Sagra Sky na południowym wschodzie Hiszpanii nieopodal Granady. Znajdowała się wtedy w odległości siedmiokrotnie większej niż dystans Ziemia-Księżyc od Niebieskiej Planety, na obszarze nieba, na którym planetoidy zazwyczaj nie bywają widywane.
Wróci z hukiem
Wtedy planetoida minęła nas w bezpiecznej odległości, ale już 15 lutego 2013 roku znajdzie się bliżej Ziemi niż niektóre satelity komercyjne - przeleci w odległości około 24 tysięcy kilometrów.
Skała 50 metrów długości i waży 120 tys. ton. Astronomowie uspokajają jednak, że jej wizyta nie będzie stanowić dla nas zagrożenia.
- [24 tys. km - red.] To bezpieczny dystans. Nie dość, że nie trafi w Ziemię, to jeszcze da się ją zobaczyć za pomocą lornetki - mówi Detlef Koschny, który w Europejskiej Agencji Kosmicznej przygląda się tzw. obiektom bliskim Ziemi (NEO), do których zaliczana jest 2012 DA14.
Sprawdzą czy kiedyś w nas uderzy
Badacze zamierzają wykorzystać ponowny przelot asteroidy do bardziej precyzyjnego określenia jej trajektorii. Chcą m.in. określić, w jaki sposób tor obiektu zostanie zmodyfikowany przez przyciąganie grawitacyjne Ziemi i Księżyca.
To właśnie od tego zależy, czy w przyszłości 2012 DA14 uderzy w Ziemię czy nie. Skąd obawy, że może do tego dojść? Ponieważ orbita 2012 DA14 jest bardzo podobna do ziemskiej (okres jej obiegu wokół Słońca wynosi 366,24 dnia) i od czasu do czasu zbliża się do Ziemi.
Jak katastrofa tunguska
Gdyby doszło do uderzenia, rozmiar zniszczeń byłby gigantyczny - porównywalny z tym, jaki miał miejsce w 1908 roku w środkowej Syberii nad rzeką Podkamienna Tunguzka. Doszło tam wówczas do eksplozji, która powaliła drzewa w promieniu 40 km, widziana była w promieniu 650 km i słyszana - w promieniu 1000 km.
Uderzenie (prawdopodobnie obiektu o wielkości 2012 DA14) było tak silne, że zarejestrowały je wszystkie sejsmografy na Ziemi, a ówczesne rosyjskie magnetometry pokazywały w jego rejonie drugi biegun północny.
Autor: map/rs / Źródło: ESA