Pandemia, z którą walczy świat, zamknęła w domach miliony ludzi. Największe europejskie miasta niemal stanęły w miejscu, a to przyczyniło się do zmiany, którą trudno dostrzec gołym okiem. Widać ją za to doskonale z satelity.
Na całym świecie odnotowano ponad pół miliona zakażeń nowym koronawirusem. Wiele europejskich krajów zamknęło swoje granice, a władze wprowadzają ograniczenia, które mają zatrzymać ludzi w domach. To z kolei znacznie przyczyniło się do polepszenia jakości powietrza. Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) zaprezentowała mapy zanieczyszczenia powietrza nad Francją, Hiszpanią i Włochami. Zarejestrowano na nich znacznie zmniejszoną obecność dwutlenku azotu (NO2).
Czystsze powietrze
Zarówno we Francji, Włoszech, jak i Hiszpanii odnotowano znaczny spadek poziomu dwutlenku azotu - gazu o brunatnym kolorze, który w dużej mierze odpowiada za zabarwienie smogu. Wszystko z powodu zmniejszonej aktywności przemysłowej i bardzo ograniczonego ruchu samochodowego, który na co dzień znacząco podnosi stężenie tego gazu w powietrzu.
Zdjęcia wykonał satelita Copernicus Sentinel-5P. Widać na nich duży spadek stężenia dwutlenku azotu w powietrzu nad wielkimi miastami - Paryżem, Mediolanem i Madrytem. Po lewej dla porównania zdjęcia z tego samego okresu rok wcześniej.
Ponieważ nieustannie maleje również liczba połączeń lotniczych, a coraz większe rzesze ludzi są kierowane do pracy zdalnej, oczekuje się, że poziom tego zanieczyszczenia spadnie jeszcze bardziej.
Zmiany w atmosferze
- Stężenie dwutlenku azotu zmienia się z dnia na dzień z uwagi na pogodę. Wniosków nie można wyciągnąć na podstawie tylko jednego dnia. Łącząc dane dla określonego okresu, w tym przypadku 10 dni, zmienność meteorologiczna częściowo się uśrednia i zaczynamy dostrzegać wpływ zmian spowodowanych działalnością człowieka - mówił Henk Eskes z Królewskiego Holenderskiego Instytutu Meteorologii.
Dodał, że aby oszacować ilościowo zmiany emisji spowodowane transportem i przemysłem, należy połączyć dane z satelity Copernicus Sentinel-5P z modelami chemii atmosfery. - Te badania się rozpoczęły, ale ich ukończenie zajmie trochę czasu - mówił.
Czy w Polsce też widać zmiany?
Jak poinformowało biuro prasowe warszawskiego ratusza, nie zarejestrowano w ostatnich dniach wyraźnego spadku stężenia pyłu zawieszonego w powietrzu - PM10 średnio dobowo oscyluje w okolicach około 70 mikrogramów na metr sześcienny (µg/m3), co Generalny Inspektorat Ochrony Środowiska określa jako umiarkowany poziom zanieczyszczeń.
Co więcej, w zeszłym tygodniu notowano w południowej i centralnej części kraju podwyższone stężenia pyłu. Przyczyną takiego stanu były zwiększone emisje z indywidualnego ogrzewania budynków i warunki meteorologiczne - czyli brak opadów oraz słaby wiatr oraz pylenie roślin.
W Warszawie największe stężenie zanieczyszczeń w ostatnich dniach odnotowano 17 marca na stacji pomiarowej przy al. Niepodległości - wynosiło prawie 107 µg/m3. Do tych wyników oprócz pogody i emisji z kominów przyczynił się również tak zwany "unos wtórny", tj. wzbijanie pyłów w powietrze przez pojazdy jeżdżące po warszawskich ulicach.
Agnieszka Drozd, członek zarządu Warszawskiego Alarmu Smogowego, potwierdziła, że chociaż ruch samochodowy w mieście zasadniczo się zmniejszył, w ostatnie noce były przymrozki, przez co mieszkańcy Warszawy palili w piecach, przyczyniając się tym samym do powstawania smogu.
- Jest też sucho, nie ma wiatru, więc wszystkie brudy unoszą się w powietrzu. Mamy jednak nadzieję, że sytuacja się poprawi, kiedy skończą się zimne dni - dodała.
Autor: anw/ja / Źródło: ESA
Źródło zdjęcia głównego: ESA