Historia była niesamowita. Przejeżdżający leśną ścieżką mężczyzna natknął się na auto w zaspie. Zauważył w środku ruch, wezwał ratowników. Wewnątrz znaleziono wyziębionego 44-letniego mężczyznę, który oświadczył, że od 22 grudnia nie jadł. Przeżył śpiąc i pijąc śnieg.
Plotki, domysły i przypuszczenia
Ratownicy i lekarze podkreślali, że mężczyzna miał dużo szczęścia, bo na przełomie roku temperatura w tej części Szwecji spadała nawet do -30 st. C. Szwedzi nie mogli uwierzyć, jak można przetrwać tyle czasu w tak ekstremalnych warunkach.
Po kilkunastu dniach plotek i domysłów wokół cudownego ocalenia narosło jeszcze więcej. Jeden z ratowników powiedział, że samochód nie był szczelnie pokryty śniegiem. Inni dodają, że z jednej strony auta śnieg był twardy i ubity, z drugiej luźny i świeży. Pojawiły się pogłoski, że 44-latek opuszczał auto.
Chciał umrzeć, bo miał kłopoty?
Miejscowi leśnicy podkreślają, że ścieżka przy której znaleziono Szweda jest bardzo popularna, jeździ nią wiele skuterów. Dziwne, że nikt nie zauważył zasypanego w śniegu auta. Wielu zwraca też uwagę, że warstwa śniegu na pojeździe nie była tak duża, by uniemożliwić otwarcie go od środka. Niektórzy odważnie mówią, że 44-latek po prostu chciał umrzeć.
Historia podzieliła Szwedów. Sam uratowany nie chce powiedzieć jak było naprawdę. Wygląda na to, że nim się tego dowiemy, usłyszymy jeszcze wiele ciekawych, może niesamowitych scenariuszy.
Autor: ls//map / Źródło: telegraph.co.uk