- Jeśli znajdziemy w Rosji wszystkie kawałki, dodamy całą masę, będziemy mieć obraz planetoidy, która weszła w ziemską atmosferę - tłumaczył na antenie TVN24 Jerzy Rafalski, astronom z toruńskiego planetarium. Jego zdaniem, meteor, który rozpadł się nad Rosją mógł być niewiele mniejszy niż planetoida, która dziś wieczorem przejdzie w okolicach Ziemi.
W rejonie Uralu, w kilku rosyjskich obwodach wciąż panuje chaos po tym, jak wczesnym rankiem spadły tam fragmenty dużego meteoru. W okolice rosyjskich miast uderzyły tysiące kawałków. Hospitalizowano 112 osób, do tego pomocy udzielono 550 osobom.
Powietrze świeci, słyszymy huk
Jerzy Rafalski, astronom z toruńskiego planetarium tłumaczył na czym dokładnie polega zjawisko, z którym mieliśmy dziś do czynienia: - Na początku mamy dużą skałę, albo nawet lity metal. Z dużą prędkością wpada w ziemską atmosferę, rzędu kilkudziesięciu kilometrów na sekundę. Powietrze zaczyna świecić. My z powierzchni ziemi widzimy to jako coś jasnego, jako bolid. Często słyszymy huk - właśnie wtedy następuje eksplozja ogromnego meteorytu - wyjaśniał astronom.
Później te niewielkie kawałki wyhamowują, ale nadal ich prędkość jest spora. - Gdy spadają, nie maja już kosmicznej prędkości, ale nadal pędza dość szubko ok. 200-300 km/h. One nie zaryją się głęboko, ale jeśli uderzy kawałek żelaza, bo są też meteoryty żelazne, może być niebezpiecznie - mówił Jerzy Rafalski.
Astronom przypomniał, że kosmiczne obiekty spadały na ziemię już wcześniej, nawet w Polsce. W 1994 roku, we wsi pod Warszawą, pod nogi rolnika spadł spory kamień. Nie zarył się głęboko, ale musimy pamiętać, że na powierzchnię ziemi spada około 1 procent masy, która wchodzi w atmosferę.
- Jeśli znajdziemy te wszystkie kawałki w Rosji, zważymy i dodamy pozostałą masę (musimy mniej więcej pomnożyć razy 100) to będziemy mieć obraz tej planetoidy czy skały kosmicznej, która weszła w ziemska atmosferę - tłumaczył Rafalski.
Niewiele mniejszy od planetoidy, która przejdzie dziś w okolicach Ziemi
Jego zdaniem, okruch, który zaatakował w Rosji mógł mieć kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt metrów. - Wiele wskazuje na to, że był niewiele mniejszy niż ten 50 metrowy, który przejdzie dziś w okolicach Ziemi - mówił Rafalski. Uspokajał jednak, że nie ma powodów do obaw.
- Wieczorny okruch przejdzie w bezpiecznej odległości. Możemy go nawet obserwować przez lornetki - mówił astronom o planetoidzie 2012 DA14, którą dziś w Polsce będzie najlepiej widać około godziny 21.
- Możemy spać spokojnie. Na pewno nie nastąpi żadne większe wydarzenie z tego okruchu, który przejdzie dziś wieczorem - zapewniał Rafalski.
RELACJA Z PRZELOTU PLANETOIDY WIECZOREM W PORTALACH TVNMETEO.PL I TVN24.PL ORAZ W PROGRAMIE SPECJALNYM TELEWIZJI TVN24
Autor: kde/rs / Źródło: tvn24