- Mamy tyle wody, ile jest w Egipcie i mniej niż Hiszpania, która jest uważana w Europie za kraj praktycznie pozbawiony wody - powiedział wiceminister środowiska. Na jednego mieszkańca Polski przypada niespełna 1/3 metrów sześciennych wody przypadających na przeciętnego mieszkańca Europy. Co gorsza - zamiast chronić naturalne zbiorniki wody pitnej takie jak np. bagna, osuszamy je.
Z okazji Dnia Wody Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Warszawie organizuje rodzinny piknik na Płycie Desantu przy ul. Solec. Organizowane będą konkursy i zabawy dla najmłodszych, występy teatrzyku, pokazy malowania na wodzie, wycieczki terenowe wzdłuż brzegów Wisły oraz prezentacja mobilnego laboratorium MPWiK. Będzie też można odwiedzić oczyszczalnię Czajka.
Woda zajmuje ponad 70 proc. naszej planety. Ponad 97 proc. zasobów wodnych Ziemi to wody morskie; 2,5 proc. to woda słodka, a tylko 0,6 proc. - woda mogąca stanowić źródło wody pitnej.
Mniej niż najmniej
- Przez lata melioracji, osuszania bagien i wycinania lasów w nieodpowiednich miejscach, w Polsce zasoby wody pitnej szacowane są na takie, jakie są w Egipcie - powiedział wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski.
- Mamy tyle wody, ile jest w Egipcie i mniej niż Hiszpania, która jest uważana w Europie za kraj praktycznie pozbawiony wody - powiedział wiceminister.
W sobotę 22 marca obchodzimy światowy Dzień Wody, ustanowiony przez ONZ w 1992 roku. Zasoby wodne w Polsce przypadające na jednego mieszkańca są mniejsze niż w krajach sąsiednich i znacznie niższe niż średnia europejska. Z danych Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej wynika, że na jednego mieszkańca Polski przypada średnio ok. 1580 metrów sześciennych wody na rok, a średnie zasoby na jednego mieszkańca Europy to 4560 metrów sześciennych na rok.
Samobójcze osuszanie bagien
- Powinniśmy przeprowadzać proces renaturalizacji, aby wodę zatrzymać w tych miejscach, gdzie przez lata była ona przetrzymywana w sposób naturalny. W Polsce osuszaliśmy bagniska, a to był świetny rezerwuar wody - zaznaczył. Wiceminister poinformował, że resort wraz z Lasami Państwowymi wydały blisko 500 mln zł na tzw. małą retencję, czyli na inwestycje pozwalające zatrzymać wodę w środowisku.
- Mimo iż pojedyncze inwestycje nie są drogie, to są ich tysiące - zaznaczył.
Chodzi o sadzenie lasów, odtwarzanie oczek wodnych czy stawów, które pozwalają m.in. na podniesienie poziomu wód głębinowych. Inwestycje dotyczą też zbiorników retencyjnych, gromadzących wodę w czasie powodzi, która może być wykorzystywana w okresach suszy.
- Obecnie gromadzimy 5-6 proc. wód powierzchniowych w różnych zbiornikach retencyjnych. Celem jest osiągnięcie poziomu ok. 12 proc. - dodał. Chodzi m.in. o zbiornik Świnna-Poręba, który ma gromadzić miliony metrów sześciennych wody i ma być zakończony w 2015 r. Inwestycja ta ma kosztować 2 mld zł. Za 400 mln zł modernizowany ma być również zbiornik nyski. Poldery i zbiorniki retencyjne powstaną na Odrze i górnej Wiśle, a także na innych rzekach.
Płynna polska jakość
Polska stara się też poprawić jakość wody. Wiceminister podkreślił przy tym, że mamy jedne z najlepszych technologii na świecie do uzdatniania wody czy oczyszczania ścieków. Zgodnie z unijnymi dyrektywami, m.in. Ramową Dyrektywą Wodną, do 2015 roku powinniśmy osiągnąć dobry stan czystości wód powierzchniowych i głębinowych. Gawłowski wyjaśnił, że proces ten będzie trwał jednak trochę dłużej.
- Zdecydowana większość polskich rzek czy jezior ma pierwszą klasę czystości i nadaje się do korzystania. Mamy oczywiście jeszcze wiele do zrobienia, ale jakość wód w Polsce nie jest pogarszana, tylko poprawiana, i o tym świadczą miliardy złotych, jakie wydaliśmy - mówił. Dodał, że polscy negocjatorzy w traktacie akcesyjnym w 2003 roku ocenili, że na modernizację czy budowę oczyszczalni, budowę kanalizacji wydamy 30 mld zł. Po dekadzie wydaliśmy 50 mld zł - zaznaczył.
Autor: mb/aw / Źródło: PAP