Według analiz głównym źródłem zanieczyszczenia powietrza, jeżeli chodzi o pyły i rakotwórczy benzoalfapiren, są domowe piece. W Małopolsce, na Mazowszu i w innych regionach obowiązuje uchwała antysmogowa. Oznacza to, że nie wolno w piecach palić śmieciami, a także wilgotnym drewnem i węglem niskiej jakości. Ale ludzie jej nie przestrzegają - twierdzi Anna Dworakowska z Krakowskiego Alarmu Smogowego.
- Po raz kolejny Kraków się dusi - powiedziała we "Wstajesz i wiesz", programie TVN24, Anna Dworakowska z Krakowskiego Alarmu Smogowego. Podkreśliła, że w gminach położonych blisko Krakowa, jak i w całej Małopolsce mamy do czynienia z bardzo poważnym zanieczyszczeniem powietrza. W rozmowie zaznaczyła, że od wielu lat taka sytuacja się utrzymuje i nic nie wskazuje na to, żeby miała się szybko zmienić.
Trujące"kopciuchy"
We wtorek został opublikowany raport, w którym informowano, że wymiana pieców w Małopolsce przebiega bardzo powoli.
- W naszym województwie mamy do wymiany około pół miliona tak zwanych kopciuchów. W ubiegłym roku wymieniono jedynie 10 tysięcy. Jeżeli tak wolne tempo się utrzyma, będziemy czekać na czyste powietrze jeszcze około 50 lat - podkreśliła Dworakowska. Również w podkrakowskiej gminie Skawina ludzie oddychają zanieczyszczonym powietrzem. Z opublikowanego przez Skawiński Alarm Smogowy raportu wynika, że na 15 mieszkań, w których są piece, w aż dziewięciu pali się śmieciami. - Sytuacja jest dosyć dramatyczna, bo rzeczywiście ludzie spalają węgiel, drewno, ale też bardzo często śmieci - mówiła Anna Dworakowska. Podkreśliła, że w ponad 80 procentach polskich gmin nie ma kto kontrolować tak prostego przepisu, jak zakaz spalania śmieci, chociaż przepis obowiązuje już od 20 lat.
- Mamy do czynienia z całkowitą niewydolnością państwa polskiego, jeżeli chodzi o ochronę powietrza - dodała.
Smog nad Polską
W Małopolsce, na Mazowszu i w innych regionach obowiązuje tzw. uchwała antysmogowa, oznacza to, że nie wolno w piecach palić wilgotnym drewnem i węglem niskiej jakości. Ale ludzie nie przestrzegają tego przepisu.
- Rzeczywiście są tacy, którzy palą z powodów ekonomicznych. Ale ten raport pokazuje, że ludzie palą z przyzwyczajenia, nawet ci zamożni. Palą, bo myślą, że jak spalą, to jest to dobre działanie, bo i tak ten śmieć rozkładałby się tysiąc lat - tłumaczył Jakub Jędrak z Polskiego Alarmu Smogowego.
- My tutaj mówimy o zimowym smogu, czyli piecu, ogrzewaniu, spalaniu węgla i śmieci. Ale samochody to też jest problem. Wystarczy zobaczyć, co się dzieje na warszawskich ulicach, poznańskich, łódzkich, krakowskich - dodał Jędrak. - Na naszych ulicach jest za dużo aut - podkreślił.
Brak egzekwowania prawa
- Wszystkie analizy pokazują, że głównym źródłem zanieczyszczenia powietrza, jeżeli chodzi o pyły i rakotwórczy benzoalfapiren, są oczywiście domowe piece. I to nie tylko te, które są w Krakowie - tłumaczyła Anna Dworakowska. - Mamy przepisy, ale nie są wdrażane. Mamy rozporządzenie dotyczące na przykład emisyjności kotłów, które teoretycznie powinno wyeliminować sprzedaż nowych "kopciuchów", ale niestety jest ono dziurawe - dodała. Podkreśliła, że przepisy są bardzo prosto obchodzone i "kopciuchy" nadal są w obrocie.
- Mamy normy jakości węgla, ale są one bardzo słabe i nie są jak na razie egzekwowane. Mamy uchwały antysmogowe, ale nikt się nimi nie przejmuje i gminy ich nie wdrażają. Aż połowa małopolskich gmin nie wymieniała ani jednego kotła w zeszłym roku - zaznaczyła. Według Dworakowskiej to walka z wiatrakami.
Posłuchaj całej rozmowy z Anną Dworakowską i Jakubem Jędrakiem:
Autor: anw/rp / Źródło: tvnmeteo.pl