"Mam szczęście, że żyję, ale nie jestem pewna, czy chcę". Już ponad 1500 zabitych

Tydzień po trzęsieniu ziemi na indonezyjskiej wyspie Sulawesi (Celebes) potwierdzonych ofiar śmiertelnych jest 1571. Jak podkreślają władze, liczba ta z pewnością wzrośnie. Do niektórych zniszczonych przez kataklizm okolic nawet jeszcze nie dotarli ratownicy.

Bilans śmiertelnych ofiar po trzęsieniu ziemi i przejściu fal tsunami na indonezyjskiej wyspie Celebes - podany w piątek przed południem polskiego czasu - wzrósł do co najmniej 1571 i z pewnością nie jest ostateczny. Kolejne ciała znajdowane są w 380-tysięcznym mieście Palu, które najbardziej ucierpiało w wyniku kataklizmu. Do niektórych regionów, odciętych od świata z powodu osunięć ziemi i zniszczonych dróg, w ogóle nie dotarły jeszcze ekipy ratunkowe. Tam liczbę poszkodowanych trudno obecnie nawet oszacować.

Wstrząsy, do których doszło tydzień temu w piątek, miały magnitudę 7,5 i wywołały fale tsunami sięgające sześciu metrów wysokości.

"Widziałam, jak nasze domy pogrążają się w ziemi"

44-letnia Hasnah to mieszkanka wioski Petobo na południowych przedmieściach Palu. Cała ta okolica dosłownie zapadła się pod ziemię, gdy w wyniku trzęsienia powstało zjawisko geologiczne zwane upłynnieniem ziemi. Występuje ono, kiedy przesiąknięta wodą ziemia uzyskuje konsystencję zbliżoną do cieczy.

Kobieta próbuje odnaleźć swych bliskich wśród gruzów i błota, w które zamieniła się jej miejscowość.

- Ponad połowa mojej rodziny nie żyje - opowiadała Hasnah z płaczem reporterowi agencji Reutera. - Nie potrafię się nawet doliczyć, jak wielu zginęło. Odeszła dwójka moich dzieci, moi kuzyni, moja siostra, mój szwagier i ich dzieci. Wszyscy nie żyją - powiedziała.- Widziałam, jak nasze domy pogrążają się w ziemi. Ziemia była jak mikser, który miesza wszystko, co spotka na swojej drodze - dodała kobieta. - Mam szczęście, że nadal żyję, ale nie jestem pewna, czy chcę - wyznała.Po okresie, kiedy brakowało wszystkiego, teraz - jak zadeklarowała - ma dość jedzenia i wody. Jest jednak rozżalona, że akcja ratunkowa w jej okolicy zaczęła się dopiero w czwartek, prawie tydzień po kataklizmie. - Jestem rozczarowana. Zapowiadali, że przyjadą z ciężkim sprzętem, ale nie przyjechali. Kłamali - oceniła.

Nie mogąc się doczekać fachowej pomocy, mieszkańcy wioski sami przystąpili do poszukiwań. - Miejsca, gdzie mogą być ciała, oznaczyliśmy kijkami. Ale nie ma nikogo, kto by (zwłoki) wykopał - zaznaczyła.

"Wszystkie rany są zanieczyszczone"

W Palu widać pierwsze oznaki poprawy sytuacji. Przywrócono dostawy prądu, otwierają się sklepy i banki, przybywa pomoc, dostarczane jest paliwo.

Z całej Indonezji zjechali się lekarze, by pomagać poszkodowanym.

W szpitalu Budi Agung jest miejsce na 134 łóżka, dodatkowe 20 ustawiono w namiocie na zewnątrz budynku. Wszystkie są zajęte. - Na tym etapie zaopiekowaliśmy się wszystkimi najpilniejszymi przypadkami. Większość operacji, jakie przeprowadziliśmy, związana była ze złamaniami kości - opowiadał doktor Muhammad Riendra.

Wspomniał, że szczególnie niepokojące jest niebezpieczeństwo rozwinięcia się infekcji u licznych pacjentów, których rany zostały zakażone w wyniku kontaktu z błotem. - Wszystkie rany są zanieczyszczone - podkreślił lekarz.

Upłynnienie gruntu

Zniszczenia na indonezyjskiej wyspie spotęgowane są przez zjawisko zwane upłynnieniem gruntu - podkreślają eksperci. Dochodzi do niego, gdy nasączone wodą masy sypkich osadów, na przykład piasku czy mułu, przechodzą w stan przypominający ciecz. Podobny efekt możemy uzyskać, uderzając w mokrą, twardą powierzchnię plaży - wówczas piasek pod naszą dłonią upodabnia się do płynnej galaretki.- Kiedy uderzyło trzęsienie ziemi, warstwy gleby poniżej powierzchni uzyskały błotnistą i luźną konsystencję - tłumaczył Sutopo Purwo Nugroho, rzecznik indonezyjskiej Agencji ds. Łagodzenia Skutków Katastrof. Domy, drzewa i ludzie mogą w takiej masie ziemi po prostu "utonąć". W taki sposób z powierzchni zniknęło między innymi ponad 700 domów w Petobo czy kościół w Sigi, gdzie zginęło 34 dzieci uczestniczących w obozie biblijnym.

Na upłynnienie gruntu szczególnie podatne są obszary rekultywowane, o płytko występujących wodach gruntowych, położone w pobliżu morza lub rzek.

Niebezpieczny region

Indonezja znajduje się w pacyficznym pierścieniu ognia i jest regularnie nawiedzana przez wstrząsy. To kolejne trzęsienie ziemi w Indonezji w ciągu kilku ostatnich miesięcy. Pod koniec lipca i na początku sierpnia leżącą kilkaset kilometrów na południe od Sulawesi wyspę Lombok nawiedziły wstrząsy o magnitudzie 6,4 i 6,9. W ich wyniku zginęło około 550 osób, a około 1500 zostało rannych. W połowie sierpnia na wyspie odnotowano kolejny wstrząs sejsmiczny o magnitudzie 6,9.W grudniu 2004 roku potężny żywioł w tamtym rejonie doprowadził do gigantycznej tragedii. Wyspę Sumatrę nawiedziło wówczas trzęsienie ziemi o magnitudzie 9,1, a ogromne tsunami spowodowało śmierć 230 tys. osób w 13 krajach.

Największe trzęsienia ziemi w Indonezji (PAP/Reuters/Adam Ziemienowicz)
Największe trzęsienia ziemi w Indonezji (PAP/Reuters/Adam Ziemienowicz)
Źródło: PAP/Reuters/Adam Ziemienowicz
Pacyficzny Pierścień Ognia (Maciej Zieliński/PAP/Reuters)
Pacyficzny Pierścień Ognia (Maciej Zieliński/PAP/Reuters)
Źródło: Maciej Zieliński/PAP/Reuters

Autor: rzw / Źródło: Reuters, tvnmeteo.pl

Czytaj także: