Od nawałnic, które przeszły przez Luizjanę, powodując powodzie, minął już tydzień. Niektórzy mieszkańcy południowo-wschodniej części stanu wciąż zmagają się jednak z jej skutkami.
W Luizjanie są także miejsca, które nadal są zagrożone zalaniami. Mieszkańcy Parafii St. James, regionu na południu stanu, przygotowują się na kolejną falę powodzi, zabezpieczając posesje workami z piaskiem.
Tysiące w schroniskach
Najbardziej dotknięte przez ulewy było miasto Baton Rouge i jego okolice. Tysiące mieszkańców tych regionów wciąż przebywają w schroniskach. Wielu z nich nie wie, w jakim stanie zastaną swoje domy. Wśród nich jest 21-letni Justin Sylvest, który razem ze swoją dziewczyną i 11-miesięcznym dzieckiem przebywają od niedzieli w schronisku utworzonym w hali Lamar Dixon Expo Center. Młodzi ludzie razem z wieloma innymi osobami obawiają się o swoją sytuację materialną.
- Nadal nie wiemy, w jakimś stanie jest nasz dom - mówi Sylvest. - Nawet nie wiem, kiedy będę mógł wrócić do pracy - dodaje.
Zniszczenia i straty
Powódź wystąpiła po tym, jak w czwartek 11 sierpnia w nocy w okolicach Baton Rouge spadło około 600 l/mkw. deszczu. Woda bardzo szybko rozprzestrzeniła się, zalewając rejony na wschód i południe od miasta. Zniszczonych zostało co najmniej 40 tys. domów. Powodzie doprowadziły do śmierci 13 osób.
Liczne zalane drogi wciąż są pozamykane, podobnie jak szkoły, biura i miejsca pracy wielu osób. To największy kataklizm, jaki nawiedził ten region od 2012, kiedy spustoszenie siał tam huragan Sandy, jak informuje Amerykański Czerwony Krzyż.
- To ogromna tragedia, która dotyka dziesiątki tysięcy ludzi - mówi William W. Craig Fugate z Federalnej Agencji Zarządzania Kryzysowego. - Niezależnie od tego, co może to oznaczać w zasięgu ogólnokrajowym, wiemy, że będzie to miało duży wpływ na Luizjanę - dodaje.
Autor: zupi/map / Źródło: washingtonpost.com, ENEX