Włosi szacują straty poniesione w wyniku gwałtownych zjawisk pogodowych z ostatnich dni. Jedenaście z 20 prowincji wystąpiło do rządu o ogłoszenie stanu kryzysowego. Wichury i burze połamały lub powaliły 14 milionów drzew.
Gwałtowna aura, która nęka Włochy od kilku dni, przyniosła olbrzymie straty w wielu regionach kraju. Najnowsze szacunki organizacji przedsiębiorców rolnych Coldiretti mówią, że powalonych lub połamanych zostało 14 milionów drzew.
- Minie co najmniej wiek, zanim wszystko wróci do normy - twierdzą przedstawiciele Coldiretti.
Na północy kraju, zwłaszcza w regionach Trydent-Górna Adyga i Wenecja Euganejska, zeszły również liczne osuwiska. W Belluno kilka miast i miasteczek zostało odciętych od świata. Masa ziemi i błota zablokowała jedną z głównych dróg w tym regionie.
Straty szacowane w miliardach euro
11 z 20 regionów Włoch zwróciło się do rządu o ogłoszenie stanu kryzysowego. Włoskie media podały we wtorek, że wnioski o ogłoszenie stanu kryzysowego skierowały do rządu w Rzymie władze regionów: Wenecja Euganejska, Liguria, Friuli-Wenecja Julijska, Sycylia, Lacjum, Sardynia, Kalabria, Toskania, Emilia-Romania, Lombardia i Trydent-Górna Adyga.
Premier Giuseppe Conte wcześniej zapowiadał, że jego gabinet szybko rozpatrzy wnioski, co pozwoli na uruchomienie dodatkowych funduszy na usunięcie szkód, które szacowane są na miliardy euro.
Uroczysty pogrzeb ofiar z Casteldaccia
W ciągu kilku dni gwałtownej pogody zginęło 29 osób - podała agencja informacyjna Reutera, powołując się na włoskich urzędników. Wśród nich jest dziewięć osób z Casteldaccia koło Palermo (Sycylia). Do ich domu wdarła się woda rwącej rzeki, która wystąpiła z koryta. We wtorek w Palermo odbył się uroczysty pogrzeb ofiar.
We wtorek w niektórych regionach pogoda wciąż może być niebezpieczna. W Piemoncie, Ligurii, Dolinie Aosty Lombardii, na Sardynii i Toskanii obowiązują ostrzeżenia pierwszego i drugiego stopnia przed burzami, intensywnymi opadami deszczu i silnym wiatrem.
Włochy nieprzygotowane na zmianę klimatu
Klimat zmienia się, a Włochy nadal nie są na to przygotowane - oświadczyła krajowa Liga Ochrony Środowiska (Legambiente), komentując skutki ostatnich żywiołów. Zaapelowała o przyjęcie narodowego planu reakcji na zmiany klimatyczne i wydanie rozporządzeń w sprawie ochrony terytorium, a także prewencji.
Organizacja przypomniała dane z tegorocznego raportu, wskazujące, że 7275 włoskich gmin, a więc 91 procent wszystkich, zagrożonych jest powodziami i lawinami błotnymi. 13 procent rodzin we Włoszech żyje na obszarze zagrożenia hydrologicznego - podali eksperci.
- Ile osób musi jeszcze zginąć i ile tragedii musi się wydarzyć zanim wszyscy uświadomią sobie, że jedynymi i prawdziwymi robotami publicznymi, jakie są potrzebne w kraju, jest zagwarantowanie bezpieczeństwa na jego obszarach? Powtarzamy to nieustannie od 40 lat, ale nigdy nie otrzymaliśmy odpowiedzi - stwierdził prezes Ligi Stefano Ciafani.
Jak zauważył, największym problemem i przyczyną wielu tragedii jest m.in. samowola budowlana. - Po każdym nieszczęściu widzimy krokodyle łzy tych, którzy nie przeprowadzili kontroli i sprzyjali budowom bez zezwolenia - dodał.
Potrzebne miliardy euro
Szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wicepremier Matteo Salvini, powiedział podczas wizyty w północnych Włoszech, że na działania w celu zagwarantowania bezpieczeństwa terytorium kraju przed skutkami żywiołów potrzeba 40 miliardów euro. Zobowiązał się, że znajdzie te pieniądze, ale zastrzegł, że nie jest to możliwe od razu. Salvini dodał, że władze Włoch nie mogą otrzymywać "liścików" o tym, że wydają za dużo pieniędzy. Tak odniósł się do listów kierowanych z Unii Europejskiej.
W krytycznym momencie woda zalała 75 procent historycznego centrum Wenecji
Autor: ao/aw / Źródło: ENEX, Reuters