James Hansen, dyrektor instytutu badawczego NASA, wyraził opinię, że zahamowanie globalnego ocieplenia o 2 st. Celsjusza nie wystarczy do ocalenia Ziemi przed katastrofą. Skrytykował tym samym cel dyskutowany przez uczestników szczytu klimatycznego COP17 w Durbanie.
To już byłaby katastrofa
Badania Jamesa Hansena szefa Goddard Institute for Space Studies, wykazały, że klimat jest dużo bardziej wrażliwy na emisję gazów cieplarnianych niż podejrzewano. Podwyższenie temperatury do 2 st. C to przepis na prawdziwą katastrofę. Nawet mniejszy wzrost temperatury może przynieść fatalne skutki dla naszej planety.
- Jeśli przyjrzymy się zmianom klimatycznym, które miały miejsce na Ziemi na przestrzeni milionów lat, będziemy mieli najlepszy dowód na to, co stanie się z Ziemią, kiedy emisja gazów cieplarnianych podwyższy temperaturę powietrza o 2 st. C - powiedział Hansen we wtorek na konferencji Amerykańskiej Unii Geofizycznej w San Francisco.
- Cel wyznaczony przez uczestników rozmów na temat globalnego ocieplenia nie zapobiegnie jego katastrofalnym skutkom - podkreślił Hansen.
Arktyka stopnieje
Choć trudno ocenić, kiedy odczujemy katastrofalne skutki globalnego ocieplenia, znaki, że ma ono miejsce, już się pojawiają. Jednym z nich jest zmniejszanie się pokrywy lodowej, co prowadzi do podwyższenia poziomu wody w morzach.
Dalszy wzrost temperatury powietrza o 2 st. C doprowadzi do tego, że Arktyka będzie wolna od lodu, a poziom morza wzrośnie o dziesiątki metrów. Kiedy stopnieje pokrywa lodowa, ciemny ląd, który się pod nią znajduje, zacznie pochłaniać więcej swiatła śłonecznego, co będzie przyczyniało się do dalszego wzrostu temperatury.
- Trudno ocenić, kiedy do tego dojdzie, ponieważ w historii Ziemi poziom gazów cieplarnianych w atmosferze nigdy nie rósł tak szybko, jak teraz - zaznaczył Hansen.
Autor: map//ŁUD / Źródło: livescience.com