"Jakby uśmiechały się tysiące małych twarzyczek". Zakwitły słynne wiśnie

W Waszyngtonie wiosna w pełni: rozkwitają słynne drzewa wiśniowe w pobliżu Kapitolu. Na pojawienie się białych i różowych kwiatów w tym roku trzeba było czekać dość długo ze względu na nietypowo niskie temperatury. To nie jedyna wiosenna atrakcja amerykańskiej stolicy - drugim gorącym tematem w tym tygodniu są tam wiewiórki.

W okolicach Kapitolu rośnie prawie 4 tys. drzew wiśniowych. Zostały one podarowane przez burmistrza Tokio jako gest przyjaźni na krótko przed wybuchem I Wojny Światowej. Ich rozkwit, przypadający na przełom marca i kwietnia trwa zwykle około 17 dni i w stolicy Stanów Zjednoczonych uważany jest za rozpoczęcie wiosny.

"Po prostu się relaksują"

Ten widok przyciąga w okolice Kapitolu i mieszkańców, i turystów. Chociaż drzewka dopiero zaczęły rozkwitać, już teraz nie brakuje osób, które przyjeżdżają specjalnie, żeby podziwiać i fotografować delikatne białe i różowe pąki. - Ludzie spacerują, robią tysiące zdjęć, piknikują, jedzą lody. Po prostu się relaksują. To najlepsze miejsce do tego - opowiadała kobieta podziwiająca drzewka.

Przynoszą miliony zysku

- To tak, jakby uśmiechały się do mnie tysiące małych twarzyczek - zachwycał się jeden ze spacerowiczów. - Tu jest niesamowicie dużo historii. Mam na myśli nie tylko zabytki, ale też drzewa wiśniowe rosnące tu od stu lat - dodała inna kobieta.

Festiwal kwitnącej wiśni przynosi co rok gospodarce Waszyngtonu ponad 100 mln dol. zysku. Z tej okazji miasto odwiedza ponad milion osób.

Jak wiśnie, to i wiewiórki

Kwiaty wiśni to nie jedyna wiosenna atrakcja amerykańskiej stolicy. Wraz z ich rozkwitem rusza tam też "wiewiórczy tydzień". Wymyślił go kilka lat temu dziennikarz "Washington Post" John Kelly, zafascynowany gryzoniami, które opanowały nie tylko waszyngtońskie parki, ale też drzewa wzdłuż ulic i przydomowe ogródki. Nie sposób już wyobrazić sobie bez nich miasta.

Odzew czytelników na jego felieton o wiewiórkach był tak ogromny, że Kelly postanowił, iż raz w roku przez cały tydzień będzie pisał wyłącznie o nich. Opisuje najczęściej spotykane w Waszyngtonie wiewiórki szare (Sciurus carolinensis), ale też amerykańskie wiewiórki latające (Glaucomys volans), które skaczą nawet na odległość kilkudziesięciu metrów.

"Jedni ludzie je kochają, inni nienawidzą"

Pomysł podchwycili inni i tak w tym roku od niedzieli 7 kwietnia o wiewiórkach mówi się w Waszyngtonie niemal bez przerwy. Jak wyjaśnia Kelly, nie chodzi nawet o same zwierzątka, ale o ludzi i emocje, jakie u nich wywołują. - Nie żyjemy na sawannie ani w puszczy, nie widzimy więc lwów ani słoni. Mamy za to wiewiórki. Jedni ludzie je kochają, inni nienawidzą i nie mogą zrozumieć, dlaczego poświęcamy im tyle miejsca w gazecie - komentuje dziennikarz.

Autor: js//bgr / Źródło: Reuters TV, PAP

Czytaj także: