Widzimy coraz więcej oznak suszy w Polsce. Kolejne nadleśnictwa zakazują wstępu do lasu ze względu na zagrożenie pożarowe, a w rzekach wody jest bardzo mało. Zdaniem hydrologa i wiceprezesa Polskiej Akademii Nauk, jeżeli w najbliższych tygodniach deszcz nie będzie padał regularnie, to tegoroczna susza może być jedną z najgorszych w historii naszego kraju.
Marzec był w Polsce bardzo suchy. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej Państwowy Instytut Badawczy poinformował, że na większości stacji synoptycznych odnotowane miesięczne sumy opadów były zdecydowanie poniżej normy wieloletniej.
O ile w pierwszej połowie miesiąca opady występowały, to w drugiej połowie były one minimalne lub praktycznie ich nie było. Podobnie pod tym względem rysuje się kwiecień.
- W tej chwili mamy znacznie gorszą sytuację hydrologiczną, niż w analogicznym okresie w ubiegłym roku. Zeszłoroczna susza była dotkliwa. Jeżeli w najbliższych tygodniach nie pojawią się regularne opady deszczu tegoroczna susza może być jeszcze gorsza, być może jedną z najgorszych w historii naszego kraju - alarmuje profesor Paweł Rowiński, hydrolog, wiceprezes Polskiej Akademii Nauk.
Winna bezśnieżna zima
Jak wskazuje prof. Rowiński, już teraz mamy symptomy najgorszego rodzaju suszy określanej mianem suszy hydrologicznej. Jej wyznacznikiem jest bardzo niski stan wód w rzekach oraz obniżanie lustra wód gruntowych. - Stan wody na Wiśle jest nawet niższy niż w analogicznym okresie w ubiegłym roku - mówi hydrolog.
Zazwyczaj stan wód wiosną był wyższy. Wraz z podniesieniem się temperatury topniał śnieg w górach, ale tegoroczna zima okazała się bardzo ciepła i niemal bezśnieżna. Spadło bardzo niewiele śniegu głównie w najwyższych partiach gór, a na pozostałym obszarze Polski w ogóle. Jak dodaje hydrolog, nie ma co topnieć i spływać rzekami.
"Dramatyczny" stan wilgotności gleby
Profesor Rowiński zwraca uwagę na stan wilgotności gleby w naszym kraju. Jak mówi, sytuacja wygląda już dziś dramatycznie. W skali wilgotności gleb od 0 do 100 procent, gdzie 100 to największe nasycenie gleby wodą, obecnie w Polsce w wielu miejscach spadła ona do poniżej 30 proc. - Tymczasem 30-40 procent wskazuje na deficyty wody w strefie korzennej roślin - zaznacza hydrolog.
Globalne zmiany klimatu, udział człowieka
- Należy pamiętać, że susze są zjawiskiem co prawda naturalnym, ale ich regularność od 2018 roku w Polsce jest spowodowana między innymi globalnymi zmianami klimatu, do których przyczynia się człowiek - zauważa naukowiec. Zwraca jednocześnie uwagę na to, że na przykład w Warszawie ostatnie opady deszczu wystąpiły w połowie marca. Spadło wówczas powyżej jednego litra na kilometr kwadratowy. - Trwa bardzo długi okres bezdeszczowy - podkreśla hydrolog.
W związku ze zmianami klimatu coraz częściej zdarzać się mogą zjawiska ekstremalne, a wśród nich susze, ale też bardzo gwałtowne opady i inne zjawiska atmosferyczne. Aby sytuacja hydrologiczna uległa poprawie, niezbędne są opady regularne.
Polska jest krajem bardzo ubogim w naturalne zasoby wody powierzchniowej. Jest trzecim od końca państwem w Unii Europejskiej pod względem ilości wody przypadającej rocznie na mieszkańca. To prawie trzy razy mniej niż wynosi średnia w UE. Taka sytuacja wynika z naturalnego, geologicznego ukształtowania terenu i niekorzystnych warunków klimatycznych. Profesor Rowiński wskazuje jednak, że to dodatkowo pogłębia problem suszy w naszym kraju.
"Retencjonujemy za mało wody opadowej"
Jak wyjaśnia wiceprezes PAN, sytuacji nie ułatwia model gospodarowania zasobami wodnymi. - Retencjonujemy, czyli zatrzymujemy w miejscu, gdzie pada, za mało wody opadowej, bo zaledwie 6,5 procenta. Tymczasem jest to kluczowe, aby skutecznie walczyć ze zjawiskiem suszy - wskazuje badacz.
Retencję można przeprowadzać na różne sposoby, takie jak sprzyjanie terenom podmokłym, bagnom, tworzenie oczek wodnych i stawów. To również unikanie zbyt intensywnej melioracji pól. Prof. Rowiński jest zwolennikiem dużej liczby mniejszych zbiorników wodnych niż kilku większych.
NISKI STAN WODY W WIŚLE - Wodę można zatrzymywać również w miastach. Mowa tu o "miastach gąbkach", czyli takim modelu miast, gdzie jest mało betonu, a dużo zieleni i drzew, które na dłużej zatrzymują wodę zamiast odprowadzać ją na zewnątrz - mówi hydrolog.
W wodociągach nie brakuje wody, jednak zdaniem prof. Rowińskiego, jej brak to "zagrożenie coraz bardziej realne". - Ograniczenia w dostępie do wody bieżącej wprowadzono w ubiegłym roku na przykład w Skierniewicach. Taki scenariusz może powtórzyć się w kolejnych miastach, zwłaszcza tam, gdzie jest tylko jedno miejsce poboru wody - wyjaśnia hydrolog. Dodaje, że w lepszej sytuacji są większe miasta, gdzie woda czerpana jest ze źródeł gruntowych i powierzchniowych.
Autor: ps/aw / Źródło: PAP, tvnmeteo.pl