Huragany i słabsze burze tropikalne nie są nazywane przypadkowo. Istnieją do tego konkretne wytyczne.
Kiedy nowo powstały cyklon tropikalny przybierze na sile, stając się burzą tropikalną, otrzymuje imię. Zasady ich nadawania różnią się jednak w zależności od zbiornika, nad którym się uformują.
Nie będzie Urszuli czy Zacharego
W przypadku Oceanu Atlantyckiego, istnieje sześć list, na których znajduje się 21 imion. W każdym roku używa się jednej listy. Co sześć lat, czyli po szóstym kolejnym sezonie aktywności huraganów, następuje rotacja. W siódmym roku wraca się do pierwszej z list, a żywioły nazywa Światowa Organizacja Meteorologiczna.
Co ciekawe, istnieje małe prawdopodobieństwo, że któraś z atlantyckich burz otrzyma imię zaczynające się na Q, U, X, Y lub Z.
- Litery takie jak Q, U, X, Y i Z nie są pospolitymi, na które rozpoczynają się imiona - powiedział starszy meteorolog AccuWeather, Dan Pydynowski. Pojawiają się one rzadko z bardzo, wydawałoby się, prozaicznego powodu. Nie istnieje zbyt wiele imion rozpoczynających się od takich znaków.
Na Pacyfiku więcej żywiołów
Inaczej jest w przypadku innych zbiorników. Istnieje większe prawdopodobieństwo, że na Oceanie Spokojnym trafimy na cyklon Ulana, Xavier czy Walaka.
- Na wschodnim Pacyfiku w ciągu roku tworzy się średnio więcej nazwanych żywiołów. Tak więc w przeciętnym roku potrzebnych jest więcej imion. Istnieje większe prawdopodobieństwo, że dojdzie się do końca listy - wytłumaczył Pydynowski. Tak samo jak w przypadku Atlantyku, cyklony północno-wschodniego Pacyfiku listy imion (z 24-roma do dyzpozycji) zmieniają w cyklach sześcioletnich.
Niewielka liczba nazw zaczynających się na X, Y i Z powoduje, że imiona rozpoczynające się od tych znaków - Xina, Xavier, York, Yolanda, Zelda i Zeke - zmieniają się co dwa lata.
Podobnie jak w przypadku żywiołów atlantyckich, imiona na Q i U są rzadko używane dla huraganów powstałych na północno-wschodnim Pacyfiku. Co więcej, w tym rejonie używa się znacznie mniej imion. Na czterech listach widnieje zaledwie 12 liter, co daje łącznie 48 nazw.
A kiedy lista się skończy...
Jeżeli podczas sezonu aktywności huraganów na Atlantyku wyczerpuje się lista 21 imion, system ich nadawania przenosi się na alfabet grecki. To rozwiązanie dotychczas zastosowano tylko raz, w roku 2005. Wtedy to wystąpiły katastrofalne w skutkach Katrina, Rita oraz Wilma.
- Użyto sześciu pierwszych liter alfabetu greckiego - powiedział Dennis Feltgen, dyrektor ds. komunikacji Narodowego Centrum ds. Huraganów. - W tamtym sezonie utworzyło się 27 burz tropikalnych. Od 22. do 27. zostały nazwane kolejno: Alpha, Beta, Gamma, Delta, Epsilon and Zeta.
Jak powiedział Pydnowski, przywykliśmy do nazywania żywiołów utworzonych na Atlantyku na postawie listy. Jeżeli po zakończeniu sezonu aktywności huraganów na liście pozostaną "nieużywane" imiona, nie wykorzystuje się ich w kolejnym roku. Rozpoczyna się nową listę.
Inaczej dzieje się w przypadku centralnego i zachodniego Oceanu Spokojnego. Jak podaje Światowa Organizacja Meteorologiczna, na początku każdego roku nie rozpoczyna się nowej listy, zaś kontynuuje starą.
82 już nie wrócą
Początkowo huragany określano imionami świętych. Od 1953 zaczęto nadawać huraganom imiona wyłącznie żeńskie. Zmieniło się to w 1978, kiedy do listy dołożono również te męskie.
Pomimo istnienia list i rotacji imion, niektórych nie użyje się nigdy więcej. Z list wyklucza się te nazwy, z którymi są powiązane najbardziej katastrofalne w skutkach żywioły. I tak nie spotkamy się z Katriną, Irene czy Matthew. Każdy z nich oraz 79 innych przyniosły śmieć wielu osób, czasem setek, a nawet tysięcy (Katrina pochłonęła ponad 1800 żyć). Wyrządziły nieodwracalne szkody, szacowane nie raz w miliardach dolarów.
Autor: ao/aw / Źródło: accuweather.com, nhc.noaa.gov