Zbliża się jesień, a to oznacza, że nie tylko Polacy, lecz także Włosi zaczną wybierać się na grzyby. Mieszkańcom Półwyspu Apenińskiego jest jednak do tego potrzebna specjalna legitymacja, którą otrzymać mogą dopiero po ukończeniu odpowiedniego kursu. Te obostrzenia są konieczne, ponieważ we Włoszech często więcej ludzi ginie podczas grzybobrania niż w wyniku schodzenia lawin.
Włosi, żeby móc zbierać grzyby, potrzebują specjalnego dokumentu.
Legitymacja grzybiarza wydawana jest przez lokalne władze na rok, co oznacza, że po upłynięciu tego terminu trzeba ją odnowić. W zależności od regionu za pozwolenie na zbieranie grzybów należy zapłacić około 30-50 euro (ok. 120-200 zł). W kwocie zawarty jest podatek o wysokości kilkunastu euro, z którego często zwalniani są emeryci.
Także turystom potrzebne jest pozwolenie na zbieranie grzybów. Jednodniowe kosztuje 3 euro, a cena tygodniowego to już 18 euro.
Trzeba skończyć kurs
Nie tak łatwo zdobyć legitymację grzybiarza, a posiadanie jej wcale nie oznacza, że do leśnych zasobów ma się nieograniczony dostęp. Chętnym stawia się różne wymagania, ponadto wyznacza się dni tygodnia, w których można chodzić na poszukiwania.
W stołecznym regionie Lacjum warunkiem otrzymania zezwolenia jest przedstawienie dokumentu o udziale w kursie mikologicznym, a więc pobranie nauki o grzybach. Celem tych szkoleń jest między innymi zapobieganie zatruciom w rezultacie nierozpoznania groźnego okazu. Do takich zatruć, właśnie dzięki lekcjom, dochodzi we Włoszech bardzo rzadko.
Ponadto w Lacjum grzyby można zbierać tylko cztery dni w tygodniu.
Bardzo szczegółowe rozporządzenia dotyczą także wielkości zbiorów. W Piemoncie można zebrać w ciągu jednego dnia maksimum 3 kilogramy borowików.
Czuwa straż leśna
Nad przestrzeganiem przepisów czuwa włoska straż leśna, której funkcjonariusze sprawdzają na szlakach, czy grzybiarze mają ważne legitymacje. Mandaty sięgają nawet kilkuset euro.
Grzybobranie groźniejsze niz lawina
Co roku straż leśna apeluje o szczególną ostrożność, zwłaszcza w górach, bo - jak wynika z jej raportu - w niektórych latach więcej ludzi ginie w czasie poszukiwań grzybów niż w lawinach. Ofiarami są najczęściej osoby starsze, które w niewłaściwym obuwiu ześlizgują się z drogi do głębokiego rowu lub spadają ze zbocza w przepaść. Najczęściej pomoc przychodzi za późno - nikt nie wie, dokąd idą grzybiarze, przez co nie wiadomo też gdzie ich szukać.
Autor: map/ŁUD / Źródło: PAP