Powodzie, które w poniedziałek dotknęły południową część stanu Utah w USA, zabiły co najmniej 18 osób. Dwie osoby pozostają zaginione.
Fala powodziowa nadciągnęła w nocy. Nikt nie był na to przygotowany. Ludzie są wstrząśnięci.
- Świadkowie próbowali się wycofać i uniknąć wody, jednak ona i tak ich ogarnęła - powiedział Kevin Barlow ze Straży Pożarnej w Hildale.
W akcji ratunkowej bierze udział 150 ratowników, 500 wolontariuszy oraz 6 psów. Przeszukują miasta Hildale oraz pobliskie Colorado City.
Zabójcza fala
Największe żniwo fala powodziowa zebrała w okolicy Hildale. Z powodu wody wdzierającej się do miasta śmierć poniosło 12 osób. Samochód z trzema kobietami i 13 dzieci został zmieciony z drogi. Udało się przetrwać jedynie trojgu dzieci, jedna osoba zaginęła. Według służb ratunkowych hrabstwa Washington jedna osoba zaginęła.
Kiedy tylko samochody zatrzymały się w dole rzeki, świadkowie wydarzenia rzucili się na ratunek. Wtedy ich oczom ukazał się makabryczny widok. Wokół porozrzucane były ciała, a pojazdy były całkowicie zgniecione. Udało się odnaleźć jednego chłopca, który patrzył na całą scenę w oczekiwaniu na pomoc.
Około 30 km na północ sześć osób zginęło w powodzi w Parku Narodowym Zion, a jedna pozostaje zaginiona. W ciągu dwóch dni od wtorkowego poranka na terenie parku spadło ok. 48 l/mkw. deszczu.
Najwięcej ofiar powodzi w historii
Ta błyskawiczna powódź zebrała największe żniwo pośród dotąd odnotowanych podobnych zjawisk. Poprzednia taka tragedia miała miejsce w okolicy miasta Farmington w 1923, kiedy w pojedynczej fali powodziowej śmierć poniosło siedmioro ludzi.
Powodzie w lecie to dość często wsytępujące zjawisko w południowo-zachodnim Utah.
Autor: ab/map / Źródło: weather.com