Na powierzchnię kanału w stanie Nowy Jork wypłynęło mnóstwo śniętych ryb. Eksperci wytłumaczyli, że zdechły w wyniku hipoksji.
W poniedziałek 14 listopada w kanale Shinnecock w stanie Nowy Jork znaleziono dziesiątki tysięcy śniętych ryb. Zdechły w wyniku hipoksji, czyli niedoboru tlenu w wodzie. Im więcej ryb, tym większe zużycie tlenu, a gdy w akwenie nie dochodzi do wymiany wody, w końcu tlenu zaczyna brakować. Taki sam mechanizm powstaje w zamkniętym małym pomieszczeniu, w którym przebywają ludzie.
Uwięzione między zatokami
Specjaliści z Departamentu Ochrony Środowiska Stanu Nowy Jork (NYSDEC) tłumaczą, że ryby znalazły się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. W kanale jest śluza, która reguluje przepływ wody między zatoką Shinnecock a zatoką Great Peconic. Przez to poziomy wód w obydwu zbiornikach nie zawsze są równe, a system śluz pomaga przepłynąć statkom z jednego akwenu do drugiego. Jeśli śluzy są zamknięte, ryby uwięzione między zatokami nie mogą się wydostać i przepłynąć dalej. Wtedy popadły właśnie w tryb śnięcia. Jest to stan, w którym ryba jeszcze żyje, ale nie może powrócić do aktywnego życia biologicznego. Jest to zazwyczaj zjawisko masowe, ale na ograniczonym obszarze.
Dla nowojorskich ryb nie było ratunku i zdechły, a kiedy otworzono śluzę, ich ciała wypłynęły z nurtem i dotarły do pobliskich wybrzeży.
Jakość wody
Eksperci z Departamentu Ochrony Środowiska Stanu Nowy Jork podkreślają, że tragedia nie mogła być wynikiem złej jakości wody. Twierdzą, że zanieczyszczenie zbiorników nie jest na tyle wysokie, żeby w ciągu jednego dnia zdechło dziesiątki tysięcy ryb.
Autor: AD/map / Źródło: abc7ny.com, popsci.com
Źródło zdjęcia głównego: x-news/STORYFUL