Poziom wody w płynącym przez Bratysławę Dunaju o godzinie 14.10 sięgał już 10 metrów i 29 centymetrów. Mieszkańcy najniżej położonych części miasta przygotowują się na kulminacyjną falę, która ma nadejść w czwartek popołudniu.
Jak mówił w rozmowie z TVN24 konsul RP Grzegorz Nowacki, sztucznie zbudowane wały ustawione są wzdłuż Dunaju na długości blisko dwóch kilometrów. Poziom wody o godzinie 14.10 wynosił aż 1029 cm, przekraczając rekordowy poziom 10 m. Choć wały przeciwpowodziowe miejscami przeciekają, mieszkańcy i służby na bieżąco starają się je umacniać.
- Jest to wynik pewnych doświadczeń po ostatniej powodzi, która miała miejsce w 2002 r. - mówił w konsul RP w Bratysławie. - Poziom wody wyniósł wtedy 9 m i 90 cm, czyli mniej niż teraz - zaznaczył Nowacki. - Jeżeli poziom wody nie będzie się tak gwałtownie podnosił, to (wały - red.) będą w stanie zatrzymać tak wysoki napływ tak wysokiej fali kulminacyjnej, i w związku z tym miasto nie będzie tak narażone jak w 2002 r.
Niebezpieczna bliskość
Już wcześniej w południowej części Bratysławy podtopiło nisko położone parki, a także lokale gastronomiczne znajdujące się tuż nad Dunajem.
Zachodnia dzielnica Devin, która leży w miejscu, gdzie do Dunaju wpada rzeka Morawa, została dosłownie odcięta od reszty słowackiej stolicy. Wody powodziowe kompletnie zalały tamtejsze drogi. Sztab kryzysowy rozważa również ewakuację zagrożonej Petržalki, dzielnicy Bratysławy.
Wyżej znaczy spokojniej
- Tu, gdzie mieszkam, powódź to nie problem. Nie dość, że mieszkam na wzgórzu, to jeszcze na 12. piętrze. Prawdziwy problem stanowi dla mnie natomiast to, jak dotrzeć do domu. Ulice, które prowadzą do mojej dzielnicy, są zalane - mówiła dziennikarzom agencji Reutera mieszkanka Bratysławy, Dani.
Autor: map//kdj / Źródło: Reuters TV
Źródło zdjęcia głównego: Reuters TV