W Tatrach obowiązuje drugi stopień zagrożenia lawinowego. Po serii tragicznych wypadków naczelnik TOPR oraz władze Tatrzańskiego Parku Narodowego wydali w czwartek oświadczenie, w którym przekonują, że zamykanie zimą szlaków górskich nie zwiększy bezpieczeństwa. Proponują szeroką edukację turystyczną.
Mimo, że pogoda wydaje się być idealna do wędrówek po górach, w Tatrach obowiązuje 2 stopień zagrożenia lawinowego. Jest on uznawany za "umiarkowany". Na niektórych stokach pokrywa śnieżna jest słabo związana, co może prowadzić do schodzenia lawin. Jednak wyzwolenie tego zjawiska jest możliwe przede wszystkim na stromych stokach, przy dużym obciążeniu dodatkowym. Lawiny nie powinny schodzić samoistnie.
Drugi stopień zagrożenia lawinowego
- Drugi stopień jest najbardziej zdradliwy i jest stopniem, który wymaga najwięcej uwagi - przestrzega ratownik TOPR. - Mimo, że pokrywa śnieżna jest bardzo mała, to ostatnio padający śnieg przy udziale silnego wiatru potworzył tzw. depozyty śnieżne, czyli poduchy, które stanowią potencjalne zagrożenie lawinowe. Wejście już jednej osoby na taką poduchę może doprowadzić do wyzwolenia lawiny - dodaje.
"Nie" dla zamykania szlaków
Naczelnik TOPR i władze Tatrzańskiego Parku Narodowego nie chcą zamykania szlaków górskich.
"Ograniczenie dostępu do gór jest w naszej opinii trudne i niepotrzebne. Naszą wątpliwość budzą kryteria zamykania szlaków (...), w górach ryzyko wypadku będzie istniało zawsze" - czytamy w oświadczeniu.
Naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Jan Krzysztof zwraca uwagę, że 70 proc. wypadków śmiertelnych odnotowanych przez sto lat w Tatrach wydarzyło się w sezonie letnim - w doskonałych warunkach atmosferycznych.
Po tym, jak w okresie świąteczno-noworocznym w Tatrach doszło do szeregu tragicznych wypadków, podczas których zginęło sześć osób, zaczęto się zastanawiać jak zwiększyć bezpieczeństwo na szlakach. Zastanawiano się, czy zasadne byłoby zamykanie szlaków w sezonie zimowym (tak jak dzieje się to w słowackiej części Tatr) oraz czy można by wprowadzić opłaty za akcje ratownicze.
- Jestem przeciwnikiem zamykania szlaków tatrzańskich w zimie. Chcemy zwiększyć nacisk na edukację w całej Polsce, abyśmy mogli wychowywać młode pokolenia w większej wiedzy o górach, o przyrodzie, o poszanowaniu dla własnego życia i zdrowia nie tylko w górach, a w ogóle w całym życiu - mówił naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Jan Krzysztof.
Naczelnik uznał, że wprowadzenie odpłatności za akcje ratownicze to zły pomysł.
- To nie rozwiąże problemu samych wypadków, a turyści w tarapatach mogą obawiać się prosić o pomoc. W całej Polsce ratownictwo jest bezpłatne, więc w polskich górach również - podkreślił.
Najważniejsza jest edukacja
W oświadczeniu TOPR oraz TPN zwróciły uwagę na konieczność szeroko zakrojonej edukacji społecznej.
"Jedną z przyczyn wypadków w Tatrach jest brak wiedzy turystów na temat właściwych zachowań w górach typu alpejskiego. Prowadzimy działania edukacyjne, jednak z uwagi na ograniczenia finansowe nie możemy zwiększyć aktywności w tym zakresie" - napisano w oświadczeniu.
TOPR i TPN chcą, aby pieniądze na akcje edukacyjne o bezpieczeństwie w górach pochodziły z opłaty za bilety wstępu do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Jednak w takim przypadku należałoby podnieść ceny wejściówek. Obecnie 15 proc. z wpływów z tych biletów jest przeznaczanych na działalność ratowniczą TOPR. W ubiegłym roku z tego tytułu do TOPR wpłynęło 1 mln 100 tys. zł.
Mimo, że wiele osób jest nadal nieświadomych zagrożenia, to, jak zauważył naczelnik TOPR, prowadzone szkolenia i zajęcia edukacyjne z zakresu bezpieczeństwa w Tatrach cieszą się dużą popularnością i przynoszą efekty. Dowodem na to są statystyki prowadzone przez ratowników. W 2010 roku w Tatrach polskich zginęły 22 osoby, a w 2015 roku - 13. Warto więc kontynuować i rozwijać akcje edukacyjne.
Filip Zięba z Tatrzańskiego Parku Narodowego potwierdził opinię naczelnika TOPR, że edukacja jest bardzo ważna.
- Z tą akcją musimy wychodzić znacznie szerzej. Musimy zaczynać edukować turystów poza samymi Tatrami, a to wiąże się z kosztami - ocenił Zięba.
Autor: zupi/mab / Źródło: PAP, tpn.pl