We wschodniej Afryce pojawiła się druga w ciągu kilku miesięcy inwazja szarańczy pustynnej. Młodsze i bardziej agresywne osobniki wylęgły się i rozprzestrzeniły w regionie, który już dotknięty jest głodem. Teraz zasoby żywności mogą się jeszcze bardziej zmniejszyć, ponieważ szarańcza pożera uprawy.
Z powodu inwazji szarańczy pustynnej (łac. Schistocerca gregaria) ucierpiało drugie co do wielkości państwo afrykańskie - Etiopia. Owady zaatakowały też regionalną potęgę gospodarczą - Kenię i niestabilną politycznie Somalię.
Według szacunków Organizacji Narodów Zjednoczonych, roje drugiej fali szarańczy mogą być nawet 20 razy większe niż podczas pierwszej inwazji.
- Znaleźliśmy szarańczę na krzakach, na pastwiskach, plantacjach nawadniających, nawet w lasach - powiedziała Meseret Hailu, etiopska urzędnik rządowa, która oceniała zniszczenia spowodowane ostatnią inwazją w północnym regionie Amhary. Jak dodała, mnóstwo plonów zostało pożartych przez szkodniki.
Agresywne młode osobniki
Pod koniec 2019 roku w Etiopii, a także w krajach sąsiadujących - Erytrei i Dżibuti, nastąpił gwałtowny wzrost liczby rojów szarańczy. Owady rozprzestrzeniały się, obejmując swoim zasięgiem Somalię, Kenię, dotarły też do Ugandy, Sudanu Południowego i Tanzanii.
Kraje, które nie miały do czynienia z tak dużymi inwazjami od co najmniej ćwierć wieku, musiały pozyskać pestycydy, odzież ochronną i samoloty, aby zastosować wszelkie możliwe środki do walki z owadami.
- Skala operacji była największym problemem - powiedział w rozmowie z BBC Cyrill Ferrand z Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO). - To pierwsze pokolenie rozmnażało się, składało jaja na ziemi, więc mamy drugie pokolenie, które teraz dojrzewa - dodał.
Młodsze osobniki są znacznie bardziej agresywne w pożeraniu roślinności. Według obserwatorów roje te rozprzestrzeniają się obecnie wzdłuż granic Kenii i Somalii oraz do Etiopii. Na początku kwietnia znów zaczęły pojawiać się w Ugandzie. Jeden z lokalnych urzędników oszacował, że tylko jeden rój rozprzestrzenia się na obszarze pięciu kilometrów kwadratowych.
Problem w dostawie środków owadobójczych
Krótka pora deszczowa trwająca od lutego do maja to dobry czas dla afrykańskich rolników, aby posiać swoje nasiona w nadziei na zbiory w czerwcu.
Po suszy, która trwała przez ostatnie lata, tego roku pojawiło się dość sporo deszczu. Ale wilgotne warunki stanowią doskonały klimat dla wylęgających się rojów szarańczy.
Północna i środkowa Kenia od prawie 70 lat nie doświadczyły poważnej inwazji szarańczy. Teraz rolnicy nie mogą sobie z nią poradzić. Jude Musili Mkulima, który mieszka w mieście Mwingi w środkowej Kenii, obawia się, że sytuacja będzie się tylko pogarszać.
- Pojawiły się matki, które zostawiały jaja. Młode osobniki wykluły się już dwa tygodnie później. Są o wiele większe niż ich matki. Zjadają wszystko, pustoszą całe pastwiska naszych krów - powiedział Mkulima.
Aby opanować inwazję, potrzebne są środki owadobójcze, takie jak pestycydy i bardziej przyjazne dla środowiska biopestycydy. Najczęściej sprowadza się je z krajów takich, jak Japonia, Holandia i Maroko. Jednak teraz, w związku z pandemią COVID-19, większość lotów została odwołana, a dostawa towarów stała się bardziej zawodna i droższa.
- Spowolniło to import, a kiedy spóźnisz się z opryskiwaniem, znasz konsekwencje - insektów jest więcej. To szczególnie uderzyło w Kenię - powiedział dr Stephen Njoka, dyrektor organizacji walczącej z szarańczą - Desert Locust Control Organization for Eastern Africa.
Śmigłowce, które są potrzebne do śledzenia przemieszczania się rojów szarańczy również dolatują z opóźnieniem, a ich piloci po przybyciu na miejsce muszą przejść kwarantannę .
Odzież ochronna dla osób zajmujących się fumigacją (zwalczeniem szkodników za pomocą substancji chemicznych w formie dymu, pary lub gazu) - kombinezony, buty, gogle i maski ochronne - pochodzi głównie z Chin. Regionalna rzeczniczka ONZ ds. Wyżywienia i Rolnictwa Judith Mulinge powiedziała, że mają obecnie wystarczające zapasy, ale obawiają się ich wyczerpania, jeśli opóźnienia w dostawach będą się utrzymywać.
Ogromne straty w plonach
ONZ przewiduje, że jeśli epidemia nie zostanie wkrótce opanowana, do czerwca liczba rojów szarańczy może wzrosnąć nawet 400 razy, co wpłynie na zbiory w połowie roku.
- Kiedy rośliny się pojawią, szarańcza pustynna zjadać będzie te bardzo młode rośliny, co oznacza, że zniknie cały wysiłek związany z uprawą roślin. Możemy mieć zerowe zbiory - powiedział Cyrill Ferrand.
W jednym z najbardziej dotkniętych szarańczą krajów, Etiopii, owady pożarły około 200 tysięcy hektarów ziemi uprawnej i ponad milion hektarów pastwisk. FAO szacuje, że około miliona ludzi w tym kraju cierpi z głodu z powodu plagi szarańczy.
Martwi to regionalnych ekspertów, którzy zwracają uwagę, że głód spowodowany przez tę plagę - wraz z blokadami spowodowanymi przez koronawirusa - może mieć katastrofalny wpływ na poziom ubóstwa.
Autor: kw,anw/aw / Źródło: BBC, CNN