Godz. 4:15. W Skierniewicach leje, a kos i tak śpiewa na całe gardło. Temu małemu śpiewakowi chyba niewiele przeszkadza, ale śpiewa tu wśród zieleni, w terenie czystym, niewiele zmienionym.
Za oknami pociągu bujna zieleń zmoczona deszczem. Ten deszcz jest potrzebny. W ostatnich dniach było w Polsce potwornie sucho. Wie o tym ten, kto grzebał trochę w swoim ogródku, podlewał rano i wieczorem spragnione wody rośliny. Na Mazowieckich łąkach ziemia była sucha jak pieprz. Zresztą na polskich rzekach wody układały się w strefie stanów niskich, niewiele w strefie stanów średnich. Poziom wód gruntowych też uległ obniżeniu.
Więc niech pada, byle nie za dużo. Trochę niepokoją prognozy opadów, które cały czas przez nadchodzący tydzień mają się w Polsce pojawiać. Na terenach nizinnych nie powinny stanowić zagrożenia, szerokie koryta sędziwych rzek mogą przyjąć wiele wody, reagują wolno, leniwie na dostawy wody. Gorzej z rzekami górskimi i rzekami tzw. przymorza i pojezierzy, o reżimie rzek górskich.
Te reagują na opady bardzo szybko, gwałtownie przybierają, zwiększa się kilkakrotnie przepływ wody, a odbija się to na gwałtownym wzroście stanów wody, wartkim i rozlanym nurcie, niszczącym i zabierającym wszystko, co stanie na ich drodze.
W obszarach górskich warstwa gleby jest niestety cienka, leży na skale. Tereny zmienione przez człowieka, pozbawione lasów, nie przyjmą wody, która spłynie po stokach. I z opadu rzędu 40-50 l/m2, w dolinach, obniżeniach terenu, spływająca woda daje de facto już 80 czy nawet 100 l/m2. I podtopienia gotowe.
Autor: Arleta Unton-Pyziołek / Źródło: TVN Meteo