Wakacyjna wycieczka dla belgijskiej turystki zakończyła się tragedią. Kobieta fotografowała gejzer El Tatio w Chile, gdy nagle zachwiała się i wpadła do środka. Swój zapał fotograficzny przypłaciła życiem.
Dla dobrego zdjęcia można podjąć ryzyko. Tak też zrobiła 68-letnia kobieta, która podczas podróży po północnym Chile zapragnęła zrobić zbliżenie gejzera z wrzącą wodą. Podeszła jednak zbyt blisko i wpadła do jego wnętrza.
Na ratunek rzucił się jej mąż, który - narażając się na ogromny ból - wyciągnął żonę z wrzątku. Poświęcenie podczas próby ratunku żony przypłacił poparzeniami całych ramion.
Śmiertelne poparzenia
Kobieta została przewieziona do szpitala w Santiago, gdzie rozpoczęła się walka o jej życie.
- To wygląda bardzo poważnie. Poparzenia sięgają 80 procent ciała. Życie kobiety jest zagrożone - mówił bezpośrednio po wypadku Darwin Acuna, lekarz z oddziału intensywnej terapii szpitala w Santiago.
Mimo wysiłków lekarzy turystki nie udało się uratować. W czwartek, po tygodniowej walce o życie, kobieta zmarła.
Brak rozwagi
Według właściciela agencji turystycznej Angelici Caballero, turyści zignorowali ostrzeżenia, dotyczące zachowania bezpiecznej odległości od gejzerów.
- Byli z przewodnikiem, który ma doświadczenie w oprowadzaniu wycieczek. Dał wskazówki, żeby nie zbliżać się zbytnio do gejzerów, gdyż może to być niebezpieczne, a wypadki już się zdarzały - powiedziała Caballero. - Jednak to dość częste, że ludzie podchodzą bliżej niż powinni, aby zrobić dobre zdjęcie - dodała.
El Tatio
Gejzery El Tatio są znane z widowiskowych pokazów siły drzemiącej pod powierzchnią ziemi. Wystrzelają kolumnami gorącej wody i każdego ranka rozpylają w powietrzu parę wodną.
Autor: ab/kka / Źródło: ReutersTV, Reuters