Czerwony olbrzym pożarł planetę. Ziemię czeka to samo

Słońce, zanim stanie się czerwonym olbrzymem, jeszcze chwile będzie nas przyjemnie grzać
Słońce, zanim stanie się czerwonym olbrzymem, jeszcze chwile będzie nas przyjemnie grzać
Przyszłość Ziemi rysuje się w czarnych barwach. Nie od dziś naukowcy przewidują, że zbliżające się do kresu swojego życia i rozrastające się Słońce pochłonie naszą planetę. Teraz zespół naukowców, którego większość składu stanowią Polacy, znalazł w odległej części galaktyki pierwszy dowód na prawdziwość takiego scenariusza.

Gwiazda taka jak Słońce pod koniec swojego życia zaczyna się rozrastać - jej wymiary mogą równać się nawet wymiarom orbity Ziemi. Gwiazdę w tej fazie astronomowie nazywają czerwonym olbrzymem. Taki los czeka Słońce za około 5 miliardów lat, co będzie mieć istotne znaczenie dla końcowego losu planet takich jak Merkury, Wenus, a może nawet Ziemia.

BD+48 740 "zjadł" planetę

Badania astronomów z Polski, Hiszpanii i USA dostarczyły dowodów na to, że czerwony olbrzym (a więc ciało niebieskie, w które przemieni się Słońce!) oznaczany jako BD+48 740 "zjadł" planetę, która wokół niego krążyła. Gwiazda ta jest starsza od Słońca, ma promień 11 razy większy i jest oddalona od nas o ok. 2,4 tys. lat świetlnych.

- Nasze dokładne analizy spektroskopowe wskazują, że czerwony olbrzym BD+48 740 zawiera nietypowo dużą ilość litu, rzadkiego pierwiastka, utworzonego pierwotnie 14 miliardów lat temu podczas Wielkiego Wybuchu - powiedziała Monika Adamów z Centrum Astronomii UMK w Toruniu.

Lit ulega łatwemu zniszczeniu w gwiazdach i w starszych obiektach zwykle jest go niewiele. - Teoretycy zidentyfikowali zaledwie kilka bardzo specyficznych warunków, innych niż Wielki Wybuch, w których w gwiazdach może powstawać lit. - W przypadku BD+48 740 możliwe jest, że chwilowa nadwyżka litu została spowodowana przez wpadającą do wnętrza gwiazdy masywną planetę - tłumaczył Aleksander Wolszczan z Pennsylvania State Uiversity.

Ślady ostatniego spaceru

Drugą wskazówką przemawiającą za takim scenariuszem jest bardzo wydłużona eliptyczna orbita planety odkrytej w układzie BD+48 740.

- Odkryliśmy, że planeta krąży na orbicie zbliżonej do orbity Marsa, lecz znacznie bardziej rozległej w swoim najdalszym punkcie. Takie orbity są wśród planet przy gwiazdach wyewoluowanych nietypowe i ta, na której krąży BD+48 740 jest faktycznie najbardziej eliptyczna spośród dotąd znanych - podkreślił prof. Andrzej Niedzielski z Uniwersytetu MIkołaja Kopernika w Toruniu.

Zazwyczaj za tak niezwykłe orbity odpowiadają interakcje między planetami. Stąd też astronomowie podejrzewają, że tego typu oddziaływanie miało miejsce, kiedy gwiazda stawała się czerwonym olbrzymem. Doprowadziło to do zepchnięcia w kierunku gwiazdy nieobecnej dziś w układzie planety i wyrzuciło jak bumerang na eliptyczną orbitę tę, którą astronomowie obecnie obserwują.

To może być dowód

- Zaobserwowanie planety w trakcie jej pochłaniania przez gwiazdę jest wyczynem niemal niewykonalnym, ze względu na względną szybkość, z jaką przebiega ten proces. O zajściu takiej kolizji można wywnioskować ze zmian składu chemicznego powierzchni gwiazdy. Znacznie wydłużona orbita masywnej planety, którą odkryliśmy przy tej bogatej w lit gwieździe, jest właśnie tego typu argumentem, który wskazywałby na niedawne wchłonięcie obecnie brakującej planety - zaznaczyła Eva Villaver z Uniwersytetu Autonomicznego w Madrycie.

Autor: map/rs / Źródło: PAP

Czytaj także: