Dawniej społeczeństwa miały zdolność radzenia sobie z historycznymi wahaniami klimatu - wynika z badań opublikowanych w czasopiśmie "Nature". W obliczu pogłębiającego się kryzysu klimatycznego - jak ocenia doktor habilitowany Adam Izdebski - "są one dla nas źródłem nadziei".
W artykule opublikowanym w czasopiśmie "Nature" międzynarodowy zespół naukowców - archeologów, geografów, historyków i paleoklimatologów - zestawił przykłady tego, jak społeczeństwa przystosowały się do wahań klimatu: ochłodzenia w czasie późnoantycznej, małej epoki lodowcowej z VI wieku oraz Małej Epoki Lodowcowej, która trwała od XIII do XIX wieku. - Przez dekady dominowało podejście deterministyczne, w którym klimat i jego zmiany prezentowano często jako decydujący, destrukcyjny czynnik niszczący społeczeństwa, państwa czy gospodarki. W uproszczonych modelach wskazywano na bezbronność dawnych społeczeństw - komentuje jeden z autorów pracy historyk doktor habilitowany Piotr Guzowski z Uniwersytetu w Białymstoku. I dodaje, że publikacja w piśmie, zwracając uwagę na dwa okresy uznawane za kryzysowe, pokazuje jednak, że ludzie potrafili być odporni na niedogodności i mogli się do zmienionych warunków dostosować. - Wytworzyli oni mechanizmy gospodarcze, społeczne, instytucjonalne, które nawet w teoretycznie niesprzyjających warunkach pozwalały na rozwój na przykład rolnictwa czy handlu - podsumowuje dr Guzowski.
"Jesteśmy w stanie na poziomie strategicznym zauważyć, które społeczeństwa sobie radziły, a które nie"
Historyk dr hab. Adam Izdebski z Uniwersytetu Jagiellońskiego zaznacza, że zmiany klimatyczne, które nas czekają w XXI w., są znacznie większe i gwałtowniejsze niż wahania klimatu w czasach historycznych. A poza tym dzisiejsze społeczeństwa, skala zglobalizowania świata i możliwości technologiczne, zrozumienie tego, co się dzieje, są inne niż w czasach poprzednich zmian w klimacie. - Na podstawie badań historycznych raczej nie jesteśmy więc w stanie zaproponować rozwiązań na przyszłość, ale jesteśmy w stanie na poziomie strategicznym zauważyć, które społeczeństwa sobie radziły, a które nie - dodaje dr Izdebski. I tłumaczy, że bardziej odporne były te społeczeństwa, które potrafiły sprawnie się zreorganizować. A to zwykle wiązało się z kosztami. Jak ocenia Izdebski, "ze zmianami klimatu możemy sobie poradzić, ale wymagają one działań". - Jest dużo historycznych przykładów sukcesu, ale one nigdy nie zakładają, że społeczeństwa trwały niezmienione" - dodaje. Jego zdaniem w budowaniu odporności społeczeństw na niekorzystne zmiany ważna jest identyfikacja zasobów, które pomogą przystosować się do zmian i budowanie na tych zasobach.
Pięć opanowanych płaszczyzn
Naukowcy wymieniają w publikacji pięć sfer, w których społeczeństwa dostosowywały się do nowych warunków klimatycznych. Pierwszą z nich jest wykorzystywanie nowych możliwości, które pojawiły się w związku z wahaniami klimatu. I tak np. kiedy stało się bardziej wilgotno, w niektórych miejscach tak dostosowano infrastrukturę, aby umożliwić rozprzestrzenienie się rolnictwa i osadnictwa na terenach, które były dotąd zbyt suche. Druga kwestia to poleganie na odpornych zasobach energetycznych. To akurat było o tyle istotne w badanych okresach, że klimat stał się chłodniejszy, więc choćby ogrzewanie domostw stało się istotniejsze. Doktor Izdebski podaje przykład Krakowa na przełomie XVIII i XIX w. Kiedy w czasie wojen napoleońskich drogi dostaw węgla drzewnego do miasta zostały odcięte, przerzucono się na węgiel kamienny, który zaczęto przywozić - tymi samymi wozami - z drugiej strony miasta. Innym sposobem zapewnienia sobie stałego dostępu do energii w czasie Małej Epoki Lodowcowej było zrównoważone wykorzystanie lasów. - Lasów nie wycinano w całości, ale pozwalano im odrastać i w stabilny sposób dostarczać energii - opisuje dr Izdebski. Kolejnym elementem zmian w społeczeństwach w związku z wahaniami klimatu było czerpanie z możliwości zapewnianych przez handel. Jeśli jakaś społeczność utraciła możliwość wytwarzania jakiegoś produktu, to za pomocą istniejącej infrastruktury handlowej mogła zacząć go sprowadzać z innych terenów. I tak np. w starożytnej Grecji skupiono się na hodowli oliwek, ale już zboże sprowadzano z Sycylii czy z rejonów Morza Czarnego. Doktor Izdebski komentuje, że w sytuacjach ekstremalnych poleganie jedynie na własnych zasobach może nie wystarczyć. A niezależność można uzyskać - paradoksalnie - poprzez korzystanie z zasobów innych regionów. Następny opisany w publikacji element, który pomagał przystosować się do zmian, była adaptacja instytucjonalna. Przykładowo, kiedy Cesarstwo Wschodniorzymskie doświadczyło wahań klimatu i inwazji pod koniec starożytności, zaczęło się pojawiać wiele zmian prawnych wprowadzanych ad hoc. Historyk z UJ tłumaczy, że zamiast wprowadzać nowe obszerne kodeksy, przygotowywano bryki, kompendia przepisów dotyczących nowej sfery życia, żeby ją szybko zreorganizować. I tak powstawały wyciągi przepisów dotyczące wsi, spraw wojskowych, handlu na morzu.
- Teraz - jeśli chodzi o działania związane z COVID-19 - takie działania ad hoc widać w Polsce i wielu krajach europejskich. A z historii widać, że takie podejście ma sens. Systemy, które są elastyczne i które są w stanie wprowadzać zmiany szybko, są w stanie przetrwać – podsumowuje dr Izdebski.
Kolejną sferą dostosowań są migracje i transformacje. - W Europie i Azji przykładów, kiedy pogarszający się klimat wypychał ludność z danego terenu, nie ma dużo – mówi dr Izdebski. Zaznacza jednak, że na innych kontynentach, jak Afryka czy Ameryka, takich migracji opisywano więcej. I komentuje, że możliwości adaptacji w złożonych społeczeństwach są dość duże.
"W niektórych obszarach może już nie być przestrzeni do dostosowywana się"
- W kontekście obecnych zmian klimatu widzimy więc, że jest pewna zdolność społeczeństw do przyjmowania szoków i znajdowania rozwiązań. Ale do pewnego stopnia. Jeśli zmiany klimatyczne będą znacznie większe – w niektórych obszarach może już nie być przestrzeni do dostosowywana się. I będzie dochodziło do migracji – ocenia historyk. Doktor Guzowski podsumowuje: - W sumie to bardzo optymistyczny artykuł, bo zwraca uwagę w jakimś sensie na geniusz ludzki dawnych pokoleń adaptujących się do zmian, daje lepsze podstawy do badania wpływu klimatu na dawne społeczeństwa i pozwala nieco optymistyczniej popatrzeć na zmiany klimatu, które zachodzą obecnie (nawet jeśli mają one inny charakter i intensywność niż kiedyś). A jak mówi historyk z UJ, "te badania są dla nas źródłem nadziei – zdolność dostosowywania się do sytuacji jest wpisana w ludzką kulturę, działanie cywilizacji" - Jesteśmy w tym nieźli. Ale to wymaga dostosowywania się. Jeśli nic się nie zrobi, napór ze strony warunków przyrodniczych może być tak duży, że system się załamie – podsumowuje i dodaje: "chcemy nadać pozytywny sygnał. Może nie taki, że cokolwiek się stanie, to sobie poradzimy, ale raczej taki, że jest dużo możliwości poradzenia sobie. To jednak wymaga wysiłku, zmian, działania".
Autor: ps/map / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock