Od niedzieli Chile pustoszą pożary. Setki ludzi zostało zmuszonych do ewakuacji, ogień zniszczył budynki, w tym domy i szkoły. Do poniedziałku ogień strawił ponad 14 tys. hektarów lasów i pól uprawnych.
W kraju szalało ponad 100 pożarów. Obecnie ogień tli się w piętnastu miejscach. Tysiące strażaków i żołnierzy, z ziemi oraz z powietrza, próbują opanować szalejący żywioł.
Pomoc z Argentyny
We wtorek Argentyna wysłała pomoc. Do chilijskich strażaków dołączyli Argentyńczycy. Wcześniej z ogniem walczyło około 500 wolontariuszy.
W poniedziałek zginęło dwóch strażaków. Ciężarówka ratowników wywróciła się w drodze do żywiołu w pobliżu miasta Collipulli. Sześciu zostało rannych. 28 osób cywilnych ucierpiało, dotychczas na skutek pożarów zginęło kilkanaście osób, a kilka zostało rannych.
Ewakuowano 200 domów
Władze ewakuowały mieszkańców ponad 200 domów, które zlokalizowane są na zagrożonych pożarem terenach. Wiele osób jednak pozostało we własnych domach i chronią przed ogniem swoją własność.
- W nocy stoję na straży mojej własności, razem z piłą łańcuchową - mówi mieszkaniec, który zdecydował się pozostać w domu.
W mieście San Javier, które położone jest około 350 km od Santiago ogłoszono czerwony alarm. Mieszkańcy w pośpiechu opuścili swoje domy.
- Łóżka i koce. To wszystko co mamy- powiedział jeden z mieszkańców.
Wiatr roznosi ogień
Pogoda sprzyja rozprzestrzenianiu się ognia. Wietrzna aura rozdmuchuje żywioł po coraz większym obszarze.
- Rano gasiliśmy płomienie, które zbliżały się do domu, a wiatr przedmuchał je nagle w inne miejsce. Podmuchy są poważnym problemem - mówi jeden z mieszkańców.
Autor: mab/rp / Źródło: Reuters TV