Potężne trzęsienie ziemi nawiedziło Meksyk we wtorek. Z powodu wstrząsów pod gruzami zginęło ponad 200 osób, a w stolicy kraju, Mexico City, zawaliło się kilkadziesiąt budynków. Trzęsienie miało bardzo wysoką magnitudę - 7.1.
W miejscowości położonej 30 kilometrów od stolicy w stanie Los Morelos, gdzie zginęło przynajmniej 55 osób, znajdował się Polak, inżynier Jan Stochliński, które zdał relację z tej potężnej klęski żywiołowej.
Więcej o tym przeczytasz tutaj.
"Po raz drugi w życiu"
Jan Stochliński wraz z ekipą budowlaną znajdowali się w hotelu, gdy zatrzęsła się ziemia. W zespole znajdowali się też inni Polacy. Część hotelu została poważnie uszkodzona, więc właściciele przenieśli całą ekipę.
- Nasza ekipa, czyli ludzie, z którymi pracowałem nad budową basenu, siedzieliśmy w hotelu. I w tym właśnie momencie cała hala zaczęła się trząść - wspomina. - Po raz drugi w życiu przeżyłem trzęsienie ziemi, ale nie w takiej skali. Tamta skala [magnituda - przyp. red.] to było 4, a i to było już odczuwalne - dodaje.
W stolicy zawaliło się kilkadziesiąt budynków, a w jednej z dzielnic Meksyku zawalił się budynek szkoły, grzebiąc kilkadziesiąt osób. Inżynier wspomina jednak, że sytuacja nie wyglądała aż tak dramatycznie w ich regionie.
- W tej części, gdzie ja jestem, ta architektura nie była tak mocno narażona na wstrząsy, dużo szyb popękało, część budynków się nachyliła, ale szybko ludzie wyszli na ulice - opowiadał. - Bardzo duży był ruch samochodowy, bo ludzie chcieli wyjść po swoje dzieci do szkół, ale policja i wojsko zablokowały ulice - dodał.
W Meksyku podczas trzęsienia była także Polka, Honorata Zapaśnik.
- W naszym budynku zabrakło prądu. Kiedy zaczęła się trząść ziemia, nie sądziłam, że będzie aż takie poważne. Trzęsienia zdarzają się w Meksyku co jakiś czas. Ale po kilku sekundach ziemia trzęsła się coraz bardziej. Czułam, że budynek przechyla się z jednej w drugą stronę - relacjonowała na antenie TVN24. - Wyszłam przed budynek, żeby uciec przed niebezpieczeństwem - dodała.
Jak mówiła Polka, Meksykanie wiedzą jak się zachować, podczas trzęsienia. Co roku występuje ich wiele.
"Ludzie byli bardzo dobrze przygotowani"
- Pięćdziesiąt lat temu było również potężne trzęsienie ziemi, więc ludzie byli przygotowani. To trzęsienie zniszczyło dużą część miasta i zabiło wiele osób, więc ludzie znali plany ewakuacji, ludzie musieli w piętnaście sekund wyjść na ulice - mówił Jan Stochliński. - Byłem bardzo zdziwiony, że ludzie tak dobrze wiedzą, co mają robić, byli bardzo dobrze przygotowani, nie było paniki - dodał.
- Myśmy na przykład - nie mieliśmy dostępu do informacji, bo internet był przerwany, ludzie nie wiedzieli, co się stało z rodzinami - przyznaje. - Dowiedzieliśmy się, że jest centrum dowodzenia, tam się udaliśmy z naszą ekipą, żeby pomóc ludziom, którzy potrzebowali pomocy. Wzięliśmy też samochody i pojechaliśmy do szpitala, gdzie niezbędna była pilna ewakuacja. Pomagaliśmy zbudować miasteczko ewakuacyjne, wynosiliśmy rannych i inkubatory, budowaliśmy stanowiska dla lekarzy i pielęgniarek - dodał.
Status quo
- Bardzo sprawnie miasto wróciło do życia. Prąd został przywrócony, chociaż strzelały transformatory. Nie było żadnych wstrząsów wtórnych, a ludzie się bardzo obawiali wstrząsów wtórnych. Myślimy, że ta noc będzie spokojna - twierdzi Jan Stochliński. - W mojej ekipie są Polacy, ale wszyscy są zdrowi i wszyscy są cali. Poinformowaliśmy rodziny, bo to było pierwsze, co zrobiliśmy - dodał.
To kolejna w ciągu kilku miesięcy klęska żywiołowa, która nawiedziła Meksyk. Wcześniej przez kraj przetoczyła się burza tropikalna Max, a poprzednie trzęsienie ziemi doprowadziło do śmierci prawie 100 osób.
Zobacz całe nagranie rozmowy z Polakiem:
Autor: sj/aw / Źródło: tvn24