Największy dostawca sieci elektrycznej w Wielkiej Brytanii chce wybudować nową sieć by dostarczać "zieloną energię" do ogromnej liczby odbiorców. Przeciwni tej inwestycji są ekolodzy i mieszkańcy terenów, na których miałyby stanąć potężne słupy, będące jednocześnie parkami narodowymi. Argumentują, że budowa słupów energetycznych nieodwracalnie zniszczy najpiękniejsze tereny takie jak np. Krainę Jezior w Kumbrii.
National Grid jest brytyjską spółką, zajmującą się przesyłem energii elektrycznej oraz gazu ziemnego na terenie Wielkiej Brytanii, a także USA. Ich najnowsza inwestycja ma na celu "połączyć" cały kraj ponad 300-kilometrową siecią linii energetycznych w ciągu najbliższych dziesięciu lat.
Cel szczytny, ale krzywdzący
Władze większości regionów będących na trasie planowanej sieci zgodziło się na budowę sieci, dostarczającej energię odnawialną z elektrowni jądrowych i wiatrowych do niemalże wszystkich domostw na terenie wysp.
Mimo szczytnego celu, inwestycja firmy National Grid ma wielu przeciwników - zarówno osób prywatnych, jak i ekologów. Sprzeciw budzi pomysł budowy w północno-zachodnich hrabstwach Anglii oraz sąsiednich regionach w Szkocji.
Mieszkańcy angielskiego hrabstwa Kumbria są przeciwni budowie na terenie Krainy Jezior, będącej parkiem narodowej o ogromnej wartości naturalnej. Przeciwni postawieniu potężnych słupów energetycznych są także mieszkańcy szkockiego regionu Highlands, najrzadziej zaludnionego górzystego regionu kraju.
Straty naturalne i prywatne
Strony przeciwne argumentują, że budowa potężnych słupów zrujnuje unikatowe środowisko, jakim jest Kraina Jezior i Highlands. Inwestycja jest także krzywdząca dla mieszkańców, nad których domami około 30 metrów powyżej wisiałyby kable.
Argumentują, że odszkodowanie proponowane przez firmę jest niewystarczające, zaś bezpośrednie, odległe o zaledwie kilka, kilkanaście metrów sąsiedztwo słupów obniża wartość ziemi i budynków nawet o 40 proc.
Autor: mb/aw / Źródło: Daily Mail