Populacja pszczół w pasiekach na Dolnym Śląsku jest niższa nawet o ponad 30 proc. Po pierwszych tegorocznych zbiorach z kwiatu rzepakowego i drzew owocowych szacuje się, że miodu będzie mniej przynajmniej o 30 proc. Wiele zależy od pogody.
Marek Kowalski, właściciel pasieki Miody Karkonoskie, powiedział, że tegoroczne pierwsze zbiory są już mniejsze o ponad 30 proc. w porównaniu do poprzedniego roku.
- Generalnie na rynku brakuje miodu, to widać w obrocie hurtowym. Dlatego handlujący tym produktem korzystają z importu. Do Polski trafia też coraz więcej miodu z Ukrainy i Białorusi i to chyba niezbyt legalną drogą - powiedział Kowalski.
Zagrożeniem może być pogoda
Jego zdaniem, zagrożeniem dla tegorocznych zbiorów może być podobnie jak przed rokiem pogoda, czyli gorące i suche lato, ale również niepokoi stan pszczelich rodzin.
- Pszczoły po minionej zimie są wyjątkowo słabe, nawet jeśli pracują teraz na polach rzepakowych to ich wydajność jest znacznie mniejsza. Brakuje również nowych rodzin. Wszystkie ogłoszenia i sprzedaży uli i rodzin pszczelich stają się nieaktualne w kwadrans - wyjaśnia pszczelarz.
Pszczoły dziesiątkuje też warroza, choroba wywołana przez roztocz Varroa destructor. Drobne pajęczaki rozwijają się na dorosłych osobnikach pszczół.
Brak miodu lipowego
W poprzednim sezonie - po dosyć obiecujących pierwszych zbiorach miodu rzepakowego i z kwiatu drzew owocowych - gorący czerwiec sprawił, że w regionie nie udało się zebrać miodu z lip. Kwitły one bowiem już pod koniec czerwca. Jeszcze gorzej wypadły zbiory z wrzosów, które we wrześniu były tak suche, że w ogóle nie wytwarzały nektaru.
Pszczoły Dolnego Śląska
Na Dolnym Śląsku znajduje się prawie 3 tys. pasiek - z ponad 60 tysiącami uli. Rocznie zbiera się w tym regionie średnio ponad 15 proc. miodu zebranego w całej Polsce. Miód wrzosowy to zarejestrowany i certyfikowany przez Unię Europejską produkt regionalny Dolnego Śląska.
Autor: mab/kka / Źródło: PAP