Słoniami i łódkami - tak wielu mieszkańców Tajlandii może uciekać z domów zalanych przez ulewnie padające deszcze. Pada bez przerwy od 15 godzin w aż 36 prowincjach kraju. Władze obawiają się, że ulewy mogą spwowodować kolejne powodzie, osunięcia ziemi i lawiny błotne.
W prowincji Ayutthaya wiele domów znalazło się pod wodą. Woda wdarła się również do miasta Ayutthaya zaliczanego do światowego dziedzictwa kultury.
Jeśli deszcz nie przestanie padać, to sytuacja może się pogorszyć. Silny nurt wielu rzek może przerwać ich brzegi w każdej chwili.
Ewakuacja słoni, krokodyle na wolności
Powódź nie tylko zagraża mieszkańcom, ale i zwierzętom. Licznie zamieszkujące słynne stare miasto Ayuttha słonie zostały ewakuowane.
- 79 słoni zostało ewakuowanych z obozów w momencie, gdy poziom wody wzrósł do metra wysokości – powiedział Ittipan Kaolamai, kierownik Kraal Elephant w prowincji Ayutthaya.
Z zalanych farm hodowlanych uciekły krokodyle. Na razie nie jest znana ich liczba. Do tej pory znaleziono 22, każdy z nich liczył średnio od 4 do 5 metrów długości.
Walka trwa od lipca
Deszcze monsunowe normalnie padają od sierpnia do października. Jednak już od lipca Tajlandia boryka się z ulewnymi deszczami i powodziami. Przyczynił się do tego Nock-Ten, sztorm tropikalny, który przyczynił się do śmierci co najmniej 82 osob.
Osuwiska skalne i błotne odnotowano też w innych prowincjach w północnej części kraju. Lokalne Służby Meteorologiczne uważają, że to nie koniec ulewnie padających deszczy. W nadchodzącym tygodniu 35 prowincji powinno przygotować się na podtopienia i powodzie.
Do tej pory pogoda najbardziej doświadczyła 16 prowincji, niszcząc ponad 200 tysięcy domów w 3000 miejscowości. Pod wodą znalazło się około półtora miliona hektarów gruntów ornych.
Autor: usa/ms / Źródło: PAP, Reuters