W części Polski obowiązują alerty hydrologiczne. Co to tak naprawdę oznaczają i jak je rozumieć? Na te pytania odpowiadał w programie "Wstajesz i Wiesz" w TVN24 Krzysztof Malesa, zastępca dyrektora Rządowego Centrum Bezpieczeństwa.
Długotrwałe i intensywne opady deszczu spowodowały przekroczenie stanów alarmowych. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa na bieżąco monitoruje sytuację hydrologiczną.
- To, że został przekroczony stan alarmowy na rzece, to nie znaczy, że automatycznie woda występuje z koryta, albo przelewa się przez wały przeciwpowodziowe. Stany ostrzegawcze i alarmowe to są takie umowne poziomy zagrożenia, które ogłasza IMGW, po to, żeby właściwe służby mogły monitorować sytuację - stwierdził Krzysztof Malesa.
W jaki sposób działają służby w momencie sytuacji kryzysowej?
- Bardzo obrazowo i praktycznie powiedział wczoraj na antenie strażak z południa Polski, który powiedział, że w momencie, kiedy mają przekroczony stopień ostrzegawczy, wiedzą już, że muszą uważnie monitorować sytuację - mówił Malesa.
Kiedy woda dojdzie do poziomu alarmowego, na 99 procent zostanie podtopiona lokalna droga, która tamtędy przebiega i wtedy służby kryzysowe z poziomu gminy będą musiały tę drogę wyłączyć. Następnie zwołać sztab kryzysowy, obłożyć kawałek wału powodziowego workami, żeby go wzmocnić i pilnować, żeby ludzie nie dostali się w miejsca, gdzie może grozić im niebezpieczeństwo. - W ten sposób przejmują kontrolę nad sytuacją - podsumował.
Jak odczytać skalę alertów hydrologicznych?
W mediach powszechnie używane są pojęcia pierwszy, drugi oraz trzeci stopień zagrożenia hydrologicznego. Znaczenie trójstopniowej skali przybliża zastępca dyrektora Rządowego Centrum Bezpieczeństwa.
- Hydrologiczna dwójka oznacza, że powinniśmy objąć te miejsca szczególnym monitoringiem i patrzeć, czy wody będzie przybywać, czy nie. To jest już sygnał dla służb kryzysowych, że powinniśmy obserwować, ponieważ kryzys typowy to jest taki kryzys jak powódź, który zaczyna się nisko na szczeblu lokalnym i stopniowo narasta. Jeżeli w odpowiedniej chwili wkroczymy, interweniujemy, będziemy w stanie zminimalizować ewentualne szkody i zatroszczyć się o obywateli - tłumaczył przedstawiciel RCB.
Doniesienia o podtopieniach
- Zapoznaliśmy się rano uważnie z raportami wojewódzkich centrów zagrożenia kryzysowego i one wskazują, że od wczorajszego dnia sytuacja nie uległa znaczącemu pogorszeniu. Interwencje straży pożarnej, które dotyczyły wezbrań wód i lokalnych podtopień nie są liczone w setkach tylko w dziesiątkach w całym kraju i to jest stan na godzinę 6. W całym kraju było ich około 60 z tego 50 na Śląsku - potwierdza Krzysztof Malesa
Ostrzeżenia o podtopieniach docierają falowo i wzbudzają obawy obywateli. Krzysztof Malesa przedstawia prognozy na najbliższy czas.
- Dla nas jest to sygnał, że powinnyśmy pozostawać w stanie alertu. Dla służb kryzysowych nie będzie pełnej majówki w stanie zupełnego odprężenia. Natomiast sytuacja w tym momencie zostaje pod kontrolą. Te ostrzeżenia są ważne jeszcze przez dobę, ale będą aktualizowane w ciągu dnia i mam nadzieję, że dzisiaj dostaniemy nowe prognozy z IMGW - mówił Melasa.
Dodał, że z roboczych kontaktów wynika, że w sobotę będzie jeszcze padać, ale w niedziele opady te raptownie będą słabnąć. - Mam nadzieje, że kawałek majówki będzie jeszcze znośny - podsumował.
Jak szybko przepływają informacje o aktualnej sytuacji?
Polski system zagrożenia kryzysowego jest dostrojony do niebezpieczeństw, które narastają od poziomu gminy, przez powiat, województwa, aż na szczebel centralny. Na wszystkich tych poziomach funkcjonują wojewódzkie, powiatowe, gminne centra zarządzania kryzysowego i przepływ informacji między nimi jest w czasie rzeczywistym.
- Jeżeli coś dzieje się na Opolszczyźnie, to jesteśmy w stałym kontakcie z dyżurnymi z tych centrów - powiedział przedstawiciel RCB.
Zobacz całą rozmowę z Krzysztofem Malesą:
Autor: wd/aw / Źródło: tvn24