Australijskim władzom udało się uratować 70 grindwali, które utknęły w zatoce u wybrzeży Tasmanii. Ratownicy szacują, że jeszcze około 20 zwierząt czeka na pomoc. 380 zmarło. Naukowcy wciąż nie wiedzą, co jest przyczyną tego zjawiska.
O liczbie uratowanych waleni poinformował dyrektor służby ds. parków i dzikiej przyrody Tasmanii Nic Deka. Zapowiedział, że w czwartek ratownicy podejmą próbę wydostania z mielizny 20 pozostałych grindwali, a cztery mogą zostać poddane eutanazji.
Jednocześnie ratownicy zaczną zbierać zwłoki 380 zwierząt, które nie przeżyły utknięcia na plaży i mieliznach zatoki Macquarie Harbour na zachodnim wybrzeżu Tasmanii.
Utknięcie 470 waleni na mieliźnie jest największym tego typu zjawiskiem w historii wyspy i całej Australii. Dotychczasowy rekord padł w 1996 r. w Australii Zachodniej, kiedy na plażach ugrzęzło 320 waleni. Naukowcy nie mają pewności, co jest przyczyną takich zdarzeń.
"Zła pogoda dla ludzi, ale idealna dla waleni"
Uwięzione na mieliźnie zwierzęta - grindwale - to ssaki morskie z rodziny delfinowatych, mierzące do siedmiu metrów długości i ważące do trzech ton.
Biolog Kris Carlyon w rozmowie z agencją Associated Press zaznaczył kilka dni temu, że grindwale są odpornym gatunkiem i te, którym udało się przeżyć, mają duże szanse przetrwać jeszcze kilka dni, o ile pogoda pozostanie chłodna. Akcję ratunkową utrudnia chłód i wilgoć oraz nieregularne pływy morskie. W Tasmanii panuje obecnie zima, a temperatura wody to około 11 stopni Celsjusza. - To zła pogoda dla ludzi, ale idealna dla waleni - ocenił badacz.
Autor: anw,dd/aw / Źródło: PAP, Reuters