Słońce kręci na niebie ósemki - można pomyśleć, kiedy popatrzy się na zdjęcia dwóch wrocławian. Przez cały rok fotografowali to, jak "porusza się" słońce, a tak naprawdę pokazywali ruch ziemi wokół tej gwiazdy. Dzięki kamerze i silnikowi ze starej drukarki zrobili łącznie... trzy fotografie. Już opublikowało je NASA.
Wrocławskie blokowisko, a nad nim olbrzymi kawał nieba z przedziwnymi ósemkami. Co to? To linia, która pokazuje, jak porusza się Ziemia. Dwóch wrocławian postanowiło zrealizować zupełnie nowatorski projekt i przez cały rok, codziennie, robić trzy zdjęcia słońcu - rano, w południe i jeszcze jedno kilkadziesiąt minut później. Co dzięki temu zarejestrowali?
Jedyne takie zdjęcie
Dla laików - trzy ósemki. Dla wtajemniczonych - linię, która powstaje dzięki połączeniu ruchu Ziemi wokół Słońca i nachyleniu osi planety do płaszczyzny orbity.
Linię tworzy nic innego jak Słońce, które w zależności od pory roku i dnia znajduje się w zupełnie innym miejscu dla obserwatora. Im wyżej (czyli im wyższa część ósemki), tym cieplej na dworze, bo taka wysokość Słońca oznacza lato. Im niżej - tym zimniej.
- Maćka spotkałem po pracy, opowiedział mi o swojej pasji. Mówił, że interesuje go polarografia, czyli nowa forma fotografii. Polega ona na tym, że obraz powstaje od razu bezpośrednio na papierze, a nie na kliszy. Zaczęliśmy rozmawiać o naszych planach i Maciej wyjaśnił, że ma zamiar zrealizować całkiem nowatorski projekt - zaczyna swoją opowieść Łukasz Fajfrowski, pracownik zakładu biofizyki Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Jest on współautorem projektu analemmy. Swoje zdjęcie wykonywali przez rok, od 1 marca 2013 roku do 1 marca 2014 roku.
- Jako pierwsi postanowiliśmy nie nakładać każde zdjęcie na siebie, jak to było wcześniej, a przez cały rok wykorzystać jeden papier. Dlatego właśnie powstało jedno zdjęcie z intensywnym efektem - wyjaśnia.
Przygotowania i systemy
Aby projekt zakończył się powodzeniem, nawiązali współpracę z astronomem Maciejem Zapiórem. - Pomysł był jego i to on zajął się przygotowaniem mechanicznym. Ja interesuję się trochę elektroniką, dlatego przygotowałem silnik ze starej drukarki, połączyłem z kamerą, przyłączyłem mikrokontroler, procesor, który miał sterować systemem. Do tego kupiliśmy wyłącznik, który mechanicznie miał sterować systemem. Jednak okazał się niedokładny, po jakimś czasie wykonywał fotografię z opóźnieniem kilku sekund - wyjaśnia Fajfrowski.
Taki czas dla przeciętnego zjadacza chleba może wydawać się nieistotny, jednak właśnie przez takie małe problemy poprzednie próby wykonania takiego zdjęcia się nie powodziły.
Przeszkadzał remont, Ksawery, zmiana czasu...
- Podczas tego roku spotkało nas wiele nieoczekiwanych sytuacji. Nasza kamera zamontowana była na balkonie. W połowie eksperymentu okazało się, ze nadaje się on do remontu. Miała być wymieniana barierka, na której znajdował się system. Byliśmy załamani, kilka miesięcy pracy poszłoby na marne. Na szczęście okazało się, że barierka nie jest w złym stanie i poczekaliśmy z jej wymianą - opowiada.
Przyznaje, że problemów przysporzył im również zeszłoroczny orkan Ksawery. Musieli porządnie zabezpieczyć kamerę, aby efekt końcowy nie był rozmyty. Również przestawianie czasu z zimowego na letni było nie lada wyzwaniem.
- Przecież Słońce nie zna się na urzędniczych fanaberiach, działa własnym trybem. Aby powstała specyficzna ósemka, musieliśmy cały rok żyć na zimowym czasie - uśmiecha się Fajfrowski.
NASA zachwycone trzema zdjęciami
- Mieliśmy trzy systemy, dlatego i powstały trzy zdjęcia. Maciek jest astronomem, zna towarzystwo. Po kilku dniach od zakończenia eksperymentu odezwało się do nas NASA. Byli pod wrażeniem efektów, nasze zdjęcia umieścili na swojej stronie internetowej - cieszy się Fajfrowski.
Każde ze zdjęć jest inne. Dwa z nich były naświetlane o tych samych porach, trzecie było formą eksperymentu.
- W dwóch przypadkach naświetlaliśmy papier trzy razy dziennie, o godz. 10:30, 12:00 i 13:30. Żeby jednak uzyskać widok taki, jak na trzecim zdjęciu, musieliśmy doświetlać mechanizm od rana do godz. 11:00, później zaciemniać, by znów naświetlić na jedną minutę w południe. Na końcu naświetlaliśmy jeszcze od 13:00 do później nocy - tłumaczy.
Jak dodaje, praca nad trzema zdjęciami była żmudna, ale zadowalająca. Jakie plany? - Zainteresował się nami Holender, chce nasze zdjęcia pokazać na swojej wystawie - zdradza.
Autor: mir, bieru/kv,ja / Źródło: TVN24 Wrocław