Powodzie na północy Chile zbierają śmiertelne żniwo, powodują też poważne straty. Wśród poszkodowanych jest górnik, który w swoim kraju był uosobieniem szczęścia.
Od kilku dni marca północ Chile zmaga się z powodziami. Mocno pada również na pustyni Atakama, której północne rejony są uważane za jedne z najsuchszych na świecie.
Intensywny opad deszczu na tym obszarze przyniósł tragiczne skutki. Żywioł pozbawił życia dziesięć osób. Ponadto 19 uważanych jest za zaginionych, a setki zostały bez dachu nad głową.
Dramat górnika
Jednym z poszkodowanych jest górnik, którego niezwykła historia w 2010 roku wzruszyła świat - Victor Zamora przez 69 dni był uwięziony pod powierzchnią ziemi, w zawalonej kopalni miedzi na pustyni Atakama. Mężczyzna, który pięć lat temu miał wiele szczęścia, teraz, na skutek powodzi, stracił dach nad głową.
Zamora powiedział, że wielka woda przyszła wtedy, kiedy wszyscy spali. Mieli czas tylko na to, żeby szybko uciec, łapiąc po drodze parę rzeczy.
- Ja i moi sąsiedzi próbowaliśmy pomóc sobie nawzajem - zaznaczył.
Jak mocno padało?
25 marca koryta wyschniętych rzek, a także sąsiednie tereny, w mgnieniu oka napełniły się wodą, której spadło - wydawać by się mogło - niewiele.
W mieście Antofagasta w ciągu 24 godzin (od 25 marca godziny 8 czasu lokalnego do tej samej godziny 26 marca) spadło 24,4 l/mkw. deszczu. Na nas taka wartość nie wywiera wrażenia, ponieważ w Polsce podczas przejścia jednej burzy notuje się podobne wartości. Tymczasem w rejonie pustyni Atakama taka wartość jest sumą opadu z 14 lat. Średnio w tym rejonie spada 1,7 l/mkw. deszczu rocznie.
Autor: AD/map / Źródło: wunderground.com, BBC.com