Jeden z bardziej rozpoznawalnych gdańskich duchownych i przeor klasztoru dominikanów do 2010 roku zrezygnował z kapłaństwa. - Odważyłem się wreszcie, żeby żyć i kochać. Przestałem się bać zwyczajnej miłości - przyznał w nagranym przez siebie, emocjonalnym oświadczeniu.
Jacek Krzysztofowicz to znana postać gdańskiego życia duchowego i kulturalnego. Po tym, jak przestał pełnić funkcję przeora, pracował jako terapeuta Dominikańskim Ośrodku Pomocy Psychologicznej. Do kościoła św. Mikołaja na msze święte "ostatniej szansy" o godz. 21, odprawiane często właśnie przez Krzysztofowicza, przychodziły tłumy gdańszczan. Ostatnie niedzielne kazanie wygłosił 6 stycznia. Tydzień później pożegnał się z wiernymi.
"Chcę inaczej"
- Mam głębokie poczucie, że ja się wreszcie odważyłem na to, żeby żyć i kochać, że ja nareszcie dojrzałem do tego, do miłości, do takiej ludzkiej, zwyczajnej miłości do czegoś, czego się bardzo bałem, przed czym się uciekałem i chroniłem w habicie, stając za ołtarzem i nim się odgradzając od świata i od ludzi. Już tak więcej nie chce, chcę inaczej - tłumaczył w nagranym przez siebie pożegnaniu, które trafiło do internetu. - Mam świadomość, że to, co wybieram, na co się otwieram, tego się już nie da pogodzić z byciem duchownym i dlatego też muszę odejść, chcę odejść - uzasadniał.
Krzysztofowicz przyznał, że nie jest mu łatwo zostawić tyle ważnych spraw i wartości, z którymi dotąd żył, ale podjął decyzję, do której dojrzewał przez lata. - Nie chcę tak żyć, bo nie wierzę w sens życia, które przez minione 25 lat prowadziłem.
"Nigdy Was nie oszukiwałem"
W nagranym oświadczeniu byłego przeora nie brakuje słów gorzkiej, osobistej refleksji.
- Wszyscy przywykliśmy, że Boga nazywamy miłością, ale w rzeczywistości ten Bóg bardzo często w naszym życiu, a tak na pewno było w moim życiu, jest po prostu pustką - powiedział dominikanin.
Jacek Krzysztofowicz zwrócił się do tych, którzy przez tyle słuchali jego słów i w nie wierzyli.
- Chcę wam powiedzieć, że nigdy, do samego końca, aż do ostatniego kazania, które powiedziałem wam tydzień temu, nigdy was nie oszukiwałem, zawsze dzieliłem się z wami sobą – tym, jak myślę, jak wierzę i jak żyję. I niezależnie od tego, jak patrzycie na mnie i na moją decyzję, chcę Wam powiedzieć, że ja patrzę z wdzięcznością na wszystkie minione lata, na wszystkie spotkania, na wszystkich ludzi, którzy stanęli na mojej drodze – i na to, co bywało piekne, i na to, co bywało trudne. Wszystko to było dla mnie ważne - zapewnił przeor. - Wszystko to było potrzebne, abym doszedł do tego punktu, w którym znajduję się teraz - dodał.
Sposoby na rozplątanie życia
Krzysztofowicz wpisał się w życie Gdańska jako zaangażowany zakonnik. Znali go nie tylko parafianie - organizował wydarzenia związane z dorocznym jarmarkiem dominikańskim, nocne zwiedzanie kościoła św. Mikołaja, opiekował się młodzieżą, z którą przygotowywał wigilie i paczki wielkanocne dla ubogich. Jest też autorem publikacji: "10 sposobów na szczęśliwe życie. Dekalog po dorosłemu" oraz "7 sposobów na rozplątanie życia". W 2012 roku nazwisko Krzysztofowicza pojawiło się też w związku z aferą Amber Gold. To jego kazania podczas mszy o 21.00 miały przyciągnąć do kościoła małżeństwo P., które przekazało dominikanom pieniądze na renowację kaplicy św. Jacka. Komentatorzy zwracają uwagę, że ta sprawa mogła go wyjątkowo dotknąć, bo zaufał małżeństwu. Pół miliona złotych od Marcina P. zakonnicy musieli potem zwrócić syndykowi.
Autor: maz//kv/k / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: gdansk.pl | Jerzy Pinkas