Goście gospodarstwa agroturystycznego zajrzeli do jednego z pomieszczeń na terenie ośrodka. Za drewnianymi drzwiami zobaczyli w ciemnościach kuca ze zdeformowanymi, przerośniętymi kopytami. Postanowili wezwać pomoc. - Właściciel stwierdził, że jak ma wydać choć złotówkę na kowala, to jutro go sprzeda na mięso - opowiada Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt.
Gospodarstwo znajduje się w gminie Dobrcz pod Bydgoszczą (woj. kujawsko-pomorskie).
Jeden z budynków gospodarczych zwrócił uwagę zaciekawionych gości ośrodka. Zajrzeli do środka i to, co zobaczyli, przeraziło ich. W ciemnym, małym pomieszczeniu stał kuc. Od razu zwrócili uwagę właścicielowi, ale ten miał tylko wzruszyć ramionami. Zadzwonili więc po inspektorów Pogotowia dla Zwierząt.
- Kiedy pojawiliśmy się na miejscu, okazało się, że przed naszą wizytą właściciel przyciął nieco kopyta… szlifierką kątową. Było to jednak zrobione w sposób nieprawidłowy, co nie poprawiło postawy kończyn, a w dalszym ciągu pogłębiało problem zwierzęcia - opisują inspektorzy.
Jak się później okazało koń nazywa się Uno. Został kupiony dla syna gospodarza, który wyjechał kilka lat temu za granicę. Od tej pory kuc stoi w ciemnej stajni i nie jest wyprowadzany.
- Dla nas to była wstrząsająca sytuacja. W gospodarstwie agroturystycznym, w którym powinno się opiekować zwierzętami, od kilku lat stoi kuc w zamknięciu - mówi Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt.
Kopyta rosły przez kilkadziesiąt miesięcy. Do tego Uno ma poważną nadwagę przez to, że nie wychodził na zewnątrz.
"Jak mam wydać choć złotówkę, sprzedam go na mięso"
Inspektorzy, podczas interwencji, zalecili właścicielowi ośrodka wezwać kowala i lekarza weterynarii.
- Stwierdził, że jak ma wydać choć złotówkę na kowala, to jutro go odstawia i sprzedaje na mięso. Byliśmy w szoku - opowiada Bielawski.
Wtedy zapadła decyzja o zabraniu zwierzęcia.
- Jeśli Uno spędziłby jeszcze pół roku w tych warunkach, to możliwe, że nie byłby w stanie chodzić. Teraz jest już pod naszą opieką. Wykonano już pierwsze zabiegi kowalskie, ale minie jeszcze około dwóch, trzech miesięcy zanim wróci do zdrowia - mówi inspektor.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/gp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Pogotowie dla Zwierząt