Zastawiła auto, w którym zamknięte na parkingu Centrum Handlowego były małe dzieci i powiadomoiła policję oraz ochronę sklepu. Funkcjonariusze wybili szybę, wyciągnęli dzieci. Co na to rodzice trzy- i czterolatka? Ich ojciec tłumaczył, że "nie było go kilkanaście minut", ale ustalenia policji są inne. Za narażenie zdrowia i życia dzieci grozi do 5 lat więzienia.
Policjanci z Gdyni w sprawie chłopców zamkniętych w zaparkowanym samochodzie interweniowali w środę wieczorem. Zaalarmowani przez świadków wybili szybę i zaopiekowali się dziećmi. Rodzice nie reagowali na komunikaty w centrum handlowym.
Ich ojciec tłumaczył, że zostawił synów na chwilę, jednak według świadków dopiero wtedy zdał sobie sprawę co zrobił. - Zdarzyć się mogło przecież wszystko - mówią pracownicy centrum. Teraz rodzice mogą odpowiadać za "narażenie zdrowia i życia" chłopców.
Cieszy postawa klientów. "Genialna reakcja"
Jako pierwsza na tę sytuację zareagowała kobieta, która zauważyła dzieci same w aucie i powiadomiła policję oraz ochronę centrum handlowego.
- Pani zastawiła samochód tego mężczyzny swoim autem i dzięki jej szybkiej reakcji mogliśmy działać - relacjonuje Marek Ciszewski, dyrektor Centrum Handlowego Riviera w Gdyni.
Jak dodaje to pierwsza taka sytuacja w gdyńskim centrum. - Dobrze, że tak szybko ktoś zainterweniował. Myślę, że to dzięki temu, że informuje się teraz głośno o tym, jakie mogą być konsekwencje takiego zachowania - zapewnia Ciszewski.
- Cieszy nas też postawa naszych klientów, którzy nie przeszli obojętnie - dodaje.
Wybili szybę, gdy opiekunowie się nie pojawiali
Jak relacjonował komisarz Michał Rusak z gdyńskiej policji mówił na antenie TVN24, że do interwencji doszło w środę ok. godz. 18:45.
- W aucie było uwięzionych dwóch chłopców, w wieku trzech i czterech lat. Nie mogąc się doczekać powrotu opiekuna tych dzieci, policjanci wybili szybę - tłumaczył.
Dodał, że dzieci trafiły w ręce lekarzy, więc "sytuacja miała happy end", ale - choć nic poważnego im się nie stało - doszło jednak do "zagrożenia zdrowia i życia" chłopców w myśl przepisów prawa.
Policja znalazła kilku świadków i przesłuchała ich, a także ojca. Ten tłumaczył, że "nie było go kilkanaście minut", ale - jak zaznaczył policjant w rozmowie z TVN24 - ustalenia funkcjonariuszy "są inne" i nie było go "dużo dłużej".
Rusak podkreślił, że wybicie szyby w takiej sytuacji to "ostateczność", ale podobne zachowanie w przypadku każdej osoby chroni prawo, bo jest to działanie wobec "wyższej konieczności", a tą stanowi zadbanie o zdrowie lub życie tego, kogo ratujemy.
Policjant pochwalił też świadków tej sytuacji za szybką reakcję. - Tego nam potrzeba - skwitował.
Dzieci zostały same na kilkadziesiąt minut
Policja wyjaśnia, jak długo dzieci były pozostawione w aucie. Według funkcjonariuszy trwało to przynajmniej 45 minut, bo tyle czasu minęło od momentu powiadomienia policji do pojawienia się rodziców.
Jak wyjaśnia dyrektor centrum handlowego według monitoringu samochód wjechał około godz. 18.30 a cała sytuacja zakończyła się około godz. 19.20. - Niestety bez informacji od klientów nie mogliśmy wcześniej zauważyć, że rodzic zostawił dzieci. W tym przypadku samochód miał przyciemniane szyby i nie byliśmy w stanie zobaczyć, co się dzieje w środku – powiedział Marek Ciszewski.
Rodzice nie reagowali na wezwania ochrony
Wiadomo, że opiekunowie nie reagowali na kilkukrotne komunikaty obsługi centrum handlowego, która wzywała kierowcę pozostawionego samochodu do zgłoszenia się. - Komunikaty były nadawane w całym centrum i hipermarkecie - dodaje Ciszewski.
Jak mówi, reakcja rodzica, który wrócił do auta po kilkudziesięciu minutach świadczyła o tym, że dopiero po całym zdarzeniu uświadomił sobie to, co zrobił. - Chyba ten rodzic nie był do końca świadom, co robi. Kiedy człowiek zalewa się łzami i błaga o wyrozumiałość to chyba świadczy o tym, że dopiero sobie uświadomił, co zrobił. Zdarzyć się mogło przecież wszystko – mówił dyrektor.
Sprawą zajmie się teraz prokuratura. Śledczy przesłuchają rodziców, niewykluczone że jeszcze dziś usłyszą zarzuty "narażenia zdrowia i życia", za co może im grozić nawet 5 lat więzienia.
Śmierć 3-latki w nagrzanym aucie
To już kolejny w ostatnich dniach tego typu przykład bezmyślności i narażania dzieci na utratę zdrowia i życia. Najtragiczniejszy przypadek miał miejsce w Rybiku, gdzie zmarła 3-latka pozostawiona przez ojca w nagrzanym aucie. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT
Dlatego policjanci nieustannie apelują: zostawianie dziecka nawet na 5 minut jest bardzo niebezpieczne.
O rozsądek i niepozostawianie dzieci w rozgrzanych samochodach apelowali również organizatorzy kampanii "One Decision". Ostrzegają, że nawet przy temperaturze ciała 40 stopni Celsjusza, jego narządy wewnętrzne przestają działać. Przy temperaturze ok. 41,5 stopni, dziecko umiera.
Kiedy zobaczymy dziecko zamknięte w aucie, należy wśród gapiów wybrać osobę, która wezwie pogotowie, gdy my będziemy tłuc szybę. Robimy to z boku auta, żeby nie narażać dziecka na skaleczenie odłamkami szkła. Po wybiciu szyby, wydostajemy dziecko, kładziemy w cieniu i przystępujemy do resuscytacji:
Tu znajduje się gdyńska galeria handlowa:
Autor: ws/adso//tka/i / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24