Wakacje nad polskim morzem czy w górach stają się coraz droższe. Obłożenie hoteli w Trójmieście jest średnio mniejsze o około 20 procent w porównaniu z rokiem ubiegłym. Na Podhalu ceny noclegów aż tak bardzo nie wzrosły, ale i tak odwiedzający oszczędzają jak mogą. Wielu szuka najtańszych rozwiązań, decydując się między innymi na gotowanie na własną rękę, bądź też rezygnuje z różnego rodzaju atrakcji.
Dla branży turystycznej w Zakopanem nie jest to wymarzony początek sezonu wakacyjnego. Krupówki jak na razie nie wypełniają się tak, jakby chcieli tego właściciele pensjonatów i restauratorzy. Nie ma tylu turystów, ilu się spodziewano. Winna temu jest pogoda, ale przede wszystkim szalejące ceny.
Jak wyjaśnił reporter TVN24 Maciej Stasiński, turyści oszczędzają jak mogą. Szukają przede wszystkim kwater nie w samym centrum Zakopanego, ale na obrzeżach oraz w pobliskich miejscowościach. Przykładem może być para turystów, której udało się zarezerwować na 10 dni pobyt w cenie około 1400 zł z dostępem do kuchni.
Turyści mówią o powrocie do wypoczynku sprzed lat. Dziś, tak jak kiedyś, sami dokonujemy rezerwacji, najlepiej bez pośredników, sami też gotujemy. Wyjście do restauracji zdarza się raczej raz, może dwa razy w trakcie kilkudniowego urlopu. Rezygnujemy również z atrakcji takich jak wyciągi czy termy. Średni koszt takiej przyjemności to około 100 zł za osobę.
Drogo również nad morzem
W Gdyni i pobliskich miejscowościach aktualnie obłożenie hoteli to około 70 procent. Przed rokiem było to 90 procent. W mniejszych miejscowościach takich jak Władysławowo, Jurata czy Jastarnia sięga ono zaledwie 50 procent.
Jak zaznaczył reporter TVN 24 Adam Krajewski, wiele osób czeka na ostatnią chwilę z rezerwacją ze względu na pogodę. Dodał, że różnica w obłożeniu pomiędzy większymi, a mniejszymi miastami wynika z tego, że większe ośrodki mają ciekawszą ofertę na wypadek niepogody.
- Jest średnio, gorzej niż przed rokiem. Rezerwacje spływają w ostatniej chwili. Większość turystów czeka na pogodę. Druga sprawa to urlopy w pracy. Na pewno grafik nie zapełnia się z dużym wyprzedzeniem - mówi właścicielka jednego z hoteli na Pomorzu.
Krótsze wyjazdy
Dziś wyjeżdżamy na krócej niż 5 czy 10 lat temu. Są to często wyjazdy kilkudniowe. Wynika to przede wszystkim z oszczędności.
- Liczbowo obłożenie w obiektach noclegowych jest mniejsze. Na Pomorzu jest to jakieś 50 procent. Ten rok to wzrost wyjazdów zagranicznych. Polacy chętniej wybierają się na południe Europy. To sprawia, że przyjazdy w całej Polsce, nie tylko na Pomorze, są na niższym poziomie - Łukasz Magrian z Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej.
Decydując się na rezerwację w hotelu czy pensjonacie na Pomorzu, wybieramy raczej opcję bez wyżywienia. Jemy w nich, ale nie jest to jedzenie serwowane przez właścicieli tych obiektów. Wielu turystów na własną rękę zaopatruje się w sklepach w niezbędne produkty i przygotowuje posiłki.
Urlop w Kołobrzegu
W hotelach w Kołobrzegu i Międzyzdrojach obłożenie w lipcu szacuje się na poziomie 65 procent. Sierpniowe rezerwacje to 50-60-procentowe obłożenie. Turyści przyjeżdżają rzadziej i na krócej. Korzystają głównie z apartamentów z kuchnią, tak by sami mogli przygotować sobie posiłki. Nie rezerwują również wyjazdów z wyprzedzeniem tylko z dnia na dzień.
Przedsiębiorcy z Kołobrzegu przyznają, że musieli podnieść ceny o co najmniej 15 procent. Tłumaczą to nie tyle chęcią zarobku, co wysokimi kosztami utrzymania.
- Od 14 lipca notujemy boom rezerwacyjny. Przede wszystkim obserwujemy krótkie okno rezerwacyjne. Ludzie poszukują krótszej oferty. Ceny wzrosły, inflacja daje się wszystkim we znaki. Jako przedsiębiorcy otrzymujemy wyższe faktury, koszty stałe, musimy zapłacić wyższe wynagrodzenia pracownikom, co niestety przełożyło się na podwyżkę inflacyjną - mówi Jarosław Witkowski, dyrektor hotelu New Skanpol w Kołobrzegu.
Króluje turystyka wyjazdowa
Katarzyna Turosińska z Polskiej Izby Turystyki zauważa, że polski turysta zaczyna skracać pobyt. Wyszukuje tańszych obiektów i tak jak do tej pory wyjeżdżał na 2 tygodnie z całą rodziną, tak teraz ogranicza urlop do 5-7 dni. - Dodatkowo rodzice wysyłają tylko swoje pociechy na kolonie lub obozy. W Polsce zaczyna królować turystyka wyjazdowa. Wolimy wyjechać zagranicę w podobnej kwocie, omijając znane, polskie kurorty - tłumaczy.
Jak dodaje Turosińska, w tym sezonie Polacy generalnie ograniczają się do jednego, wyczekiwanego wyjazdu. - Oczywiście są osoby, które mogą sobie pozwolić na częstsze wyjazdy, ale krótsze. Kwoty finansowe rozkładają się wówczas, mamy też możliwość częstszego korzystania z wakacji i odwiedzenia większej ilości miejsc - przyznaje.
Jej zdaniem dobrym rozwiązaniem jest pakietowanie usług turystycznych. - Gdy przyjeżdżamy do danego obiektu, poza noclegiem i wyżywieniem, mamy dodatkowe atrakcje - opiekę nad dziećmi czy różnego rodzaju zniżki. To ciekawa oferta, bo gdybyśmy rezerwowali samodzielnie taki pobyt, byłby o jakieś 20-30 procent droższy, a w ten sposób na pakietowaniu zyskujemy - podsumowuje Katarzyna Turosińska.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock