Lipski reprezentował Stefana W. od jesieni 2020 roku, kiedy poprzedni adwokat zrezygnował po tym, jak W. nie spodobała się jego wizja obrony. Po przeszło roku Stefan W. ponownie rozstał się z obrońcą. Tym razem z własnej woli.
- Otrzymałem od oskarżonego list, z którego wynika, iż wprawdzie jest on zadowolony z dotychczasowej obrony jego osoby, jednakże uznaje, że jego sprawa jest sprawą prostą i nie widzi potrzeby, aby musiał być na etapie postępowania sądowego reprezentowany przez obrońcę z wyboru - powiedział adwokat Marcin Lipski.
Dodał, że w sprawie zachodzi tak zwana obrona obligatoryjna, w związku z czym wyznaczono już obrońcę z urzędu.
OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO >>>
Pytany o powody takiej decyzji byłego już klienta, Lipski odpowiedział, że nie był to celowy zabieg z jego strony, aby odłożyć w czasie rozpoczęcie procesu, gdyż termin pierwszej rozprawy nie został jeszcze wyznaczony.
- Widziałem się z oskarżonym pod koniec roku, nic na to nie wskazywało. Oskarżony ma poważne problemy ze zdrowiem psychicznym, logicznym myśleniem, z podejmowaniem racjonalnych decyzji. Nie do końca zna wagę swoich czynów i tego, co robi - przyznał mecenas.
Zabójstwo na scenie
13 stycznia 2019 roku 27-letni Stefan W., podczas Światełka do Nieba - gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - wbiegł na scenę i zaatakował nożem prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
Na nagraniach pokazujących zdarzenie widać, jak napastnik przebiegł przez podest i zadał prezydentowi Gdańska kilka ciosów nożem. Po zamachu mężczyzna uniósł w górę ręce w geście zwycięstwa. Zanim został zatrzymany, chodził po scenie.
- Halo, halo. Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinnie w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz - krzyczał ze sceny.
W nocy z 13 na 14 stycznia 2019 roku Adamowicz przeszedł w szpitalu operację. Następnego dnia zmarł, nie odzyskując przytomności. Sekcja wykazała, że miał trzy głębokie rany: jedną w okolicy serca i dwie brzucha.
Nie przyznał się, ale przeprosił "za zabicie dobrego człowieka"
Stefanowi W. zarzucono dokonanie zabójstwa Pawła Adamowicza w zamiarze bezpośrednim z motywacji zasługującej na szczególne potępienie oraz przestępstwa zmuszenia groźbą innej osoby do określonego zachowania. Obu czynów W. dopuścił się w warunkach powrotu do przestępstwa.
Przesłuchany kilkukrotnie w toku śledztwa oskarżony Stefan W. nie przyznał się winy. - W toku postępowania napisał list otwarty do członków rodziny, w którym przeprosił "za zabicie dobrego człowieka" - mówiła Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Śledczy ustalili, że motyw zabójstwa prezydenta Pawła Adamowicza przedstawiony został "przez oskarżonego Stefana W. w oświadczeniu wygłoszonym przez niego bezpośrednio po dokonaniu ataku".
- Zebrany materiał dowodowy nie pozwala na przyjęcie innej motywacji niż ta przyjęta w początkowej fazie śledztwa. Była to chęć dokonania zemsty z powodu niesłusznego i zbyt wysokiego, według oskarżonego, wyroku za rozboje z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Oskarżony utożsamiał osobę prezydenta Miasta Gdańska ogólnie z osobami, które sprawowały wszelką władzę, w tym sądowniczą w czasie, gdy zapadł wobec niego skazujący wyrok - podała prokurator.
Rodzina i przyjaciele żegnają Pawła Adamowicza
Trzy opinie biegłych
Po analizie trzeciej opinii ekspertów w sprawie zdrowia psychicznego Stefana W., śledczy przekazali, że miał on ograniczoną poczytalność, co oznacza, że może odpowiadać przed sądem. W takim przypadku sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.
Decyzję o powołaniu trzeciego zespołu ekspertów podjęła pod koniec ubiegłego roku prowadząca śledztwo Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Wcześniej prokuratura informowała, że dwa zespoły biegłych wydały w sprawie opinie zawierające odmienną ocenę stanu poczytalności podejrzanego w chwili popełnienia zarzuconego mu zabójstwa. Według śledczych "podjęte przez prokuratora czynności nie doprowadziły do wyjaśnienia i wyeliminowania sprzecznych wniosków". Z tego powodu prokuratura powołała trzeci zespół biegłych.
Stefan W. stanie przed sądem
W grudniu 2021 roku Prokuratura Okręgowa w Gdańsku poinformowała o zakończeniu śledztwa w tej sprawie. - Oskarżonemu Stefanowi W. zarzucono dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Oskarżonemu zarzucono również popełnienie przestępstwa zmuszania innej osoby do określonego zachowania - przekazała Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Jak dodała, obu przestępstw oskarżony dopuścił się w warunkach powrotu do przestępstwa, a w chwili ich popełnienia miał ograniczoną poczytalność.
Przestępstwo zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie zagrożone jest karą pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 12, karą 25 lat pozbawienia wolności albo karą dożywotniego pozbawienia wolności. Wobec sprawcy, który w chwili czynu miał ograniczoną poczytalność, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.
Oskarżony nadal przebywa w areszcie.
Piotr Adamowicz, poseł i brat Pawła Adamowicza, przekazał, że rodzina chce, aby proces był jawny i toczył się przy otwartych drzwiach. - Zbrodnia, która dokonała się ponad trzy lata temu, miała charakter publiczny, dlatego że świadkami zabójstwa było wiele tysięcy osób, a setki tysięcy widziały tę tragedię za pośrednictwem telewizji - mówił Piotr Adamowicz. - Ponieważ zbrodnia miała charakter publiczny, także sam proces powinien mieć charakter publiczny, używając języka procesowego, bez wyłączenia jawności - powiedział.
Autorka/Autor: ib//now
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24