Grupa studentów z Politechniki Gdańskiej wyjeżdża do Holandii na mistrzostwa świata - będą ścigać się na łodziach solarnych. Są faworytami. Żeby wystartować, musieli najpierw sami łódź napędzaną słońcem skonstruować.
We wtorek studenci Koła Naukowego Korab z Wydziału Oceanotechniki i Okrętownictwa wyjeżdżają do Holandii na najważniejsze w tym sezonie międzynarodowe regaty łodzi solarnych Dong Solar Challenge. Jadą jako faworyci i obrońcy tytułu.
Mistrzami już są
- Mamy na koncie zwycięstwo w mistrzostwach świata w klasie B – łodzie dwuosobowe z 2010 i 2011 roku – mówi dr Wojciech Litwin z Politechniki Gdańskiej, który opiekuje się zespołem. – W tym roku odbyły się ogólnoeuropejskie zawody w Niemczech i też je wygraliśmy.
Jedna zwycięska łódź to jednak za małe wyzwanie dla gdańskich studentów.
- Podczas mistrzostw w Holandii zadebiutować ma nasza nowa łódź solarna, która wystąpi w najmocniej obsadzonej klasie A, czyli łodzi jednoosobowych – mówi Damian Gawron, prezes koła naukowego „Korab” z Politechniki Gdańskiej. – Wykorzystaliśmy doświadczenie zdobyte w poprzednich latach, kształt kadłuba dobraliśmy specjalnie pod te regaty. To lekka i sztywna konstrukcja z włókna węglowego, ulepszony jest też układ elektryczny.
Zobacz, jak powstawał kadłub i czego studenci mogą spodziewać się na trasie:
240 km trasy
Przed nimi trasa przez 240 km kanałów w holenderskiej Fryzji. - Dawniej zimą odbywały się tam zawody łyżwiarskie, latem kanały są idealne na takie zawody jak nasze - wyjaśnia Damian Gawron.
Mają 4 dni na to, żeby je pokonać.
- Będziemy pokonywać ok. 50-60 km dziennie – dodaje Wojciech Litwin. – Dobra prędkość na tego typu trasie to ok. 15 km/h.
Chmury im niestraszne
Żeby łodzie solarne się przemieszczały, potrzebne jest przede wszystkim słońce. Ale to wcale nie oznacza, że przy zachmurzonym niebie łódź solarna nie popłynie.
- Nasze łodzie są tak skonstruowane, że powinny osiągać bardzo dobre rezultaty nawet przy gorszej pogodzie – tłumaczy Gawron. – Wtedy będą płynąć wolniej, ale i tak powinny wyprzedzać konkurencję.
Groźne zderzenie z kaczką
A konkurencja jest nieprzewidywalna. Podczas 15-godzinnego w sumie wyścigu róźnice czasu między jednostkami bywają kilkuminutowe.
- Zawsze mocni są Holendrzy, ale kto wie, co tym razem przygotują Brazylijczycy, Chińczycy czy Amerykanie - dodaje Wojciech Litwin. - Ale najlepsza łódź wcale nie oznacza zwycięstwa. Na przykład dwa lata temu najlepszy wodolot miał zderzenie z kaczką i uszkodzenia były na tyle silne, że łódka nie dopłynęła do mety.
Litwin podkreśla też, że trudnością są różne przeszkody podwodne i pływające na powierzchni śmieci, które mogą wkręcić się w śrubę. Dlatego potrzeba też trochę szczęścia.
- W klasie łodzi dwuosobowych jesteśmy faworytami, ale jednoosobowa to wielka niewiadoma. Tak czy inaczej, liczymy, że się uda.
Autor: Magda Zydek/k
Źródło zdjęcia głównego: Materiały koła naukowego Korab/www.solarboats.pl