To już czwarta edycja Wrak Race czyli wyścigu wyeksploatowanych samochodów. Stare, popsute gruchoty – to właśnie to, co jest tu najcenniejsze. Wygrywa szybkość, styl i pomysłowość, czyli nowe życie w starych autach.
Na starcie staje kilkanaście wystylizowanych, starych i częściowo popsutych, ale odmienionych aut, które będą się ścigać na specjalnie przygotowanym wyboistym torze.
- Kto dojedzie do mety i wykona najwięcej okrążeń w czasie 45 minut, bo są trzy 15 minutowe biegi, ten wygrywa – wyjaśnia Maciej Szulwach organizator wyścigu.
Najważniejszy tuning
W wyścigu bierze udział wiele najróżniejszych aut, co najważniejsze nie są to nowoczesne sportowe auta tylko stare wraki. Samochody różnego typu od szkieletów bez drzwi do wystylizowanych wraków.
- Do imprezy dopuszczamy tylko samochody, które będą przerobione, przemalowane i cokolwiek do nich będzie doklejone czy dołożone – dodaje Szulwach.
- Łączymy tutaj tuning optyczny z mechanicznym, zrobiliśmy małe przeróbki i mam nadzieję, że zyskamy trochę mocy. Wymieniliśmy filtr powietrza, zrobiliśmy małą dziurę w masce żeby zwiększyć obieg powietrza, może to coś pomoże – opowiada o przeróbkach Marek Baranowski uczestnik wyścigu.
Sport dla każdego
Uczestnicy, starając się wygrać, nie wahają się uderzać ze wszystkich stron w przeciwników. Oczywiście nie można blokować toru i trzeba dojechać do mety cało.
- Mega demolka, można się wyżyć, nie trzeba krzyczeć na narzeczonego. Przygotowujemy samochód do startu i trzeba go odciążyć czyli wyjąć wszystko co zbędne. Na co dzień jestem fotomodelką i barmanką – kierowcą nie jestem, bo mi nie pozwolili – opowiada Kinga Morawiak, która należy do jednego ze startujących zespołów.
Autor: ws/par / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24