Kontrola w szpitalu we Włocławku. NFZ sprawdza, dlaczego szczepiono "osoby przypadkowe"

NFZ rozpoczął kontrolę szczepień w szpitalu we Włocławku
Kontrola NFZ we włocławskim szpitalu
Źródło: tvn24

Narodowy Fundusz Zdrowia rozpoczął kontrolę w Szpitalu Wojewódzkim we Włocławku. Postulowała to posłanka Prawa i Sprawiedliwości Joanna Borowiak. Jej zdaniem szczepienia w placówce odbywały się ze złamaniem reguł. Poza osobami z grupy zero szczepiono pacjentów ze szpitalnej poczekalni.

Kontrola NFZ w szpitalu we Włocławku dotyczy potencjalnych nieprawidłowości w szczepieniach. Przed minionym weekendem placówka dostała ponad tysiąc dawek szczepionki. Dyrektor szpitala Karolina Welka tłumaczyła, że otrzymała informację z jednej z hurtowni, że szczepionki się rozmroziły, że nikt ich nie chce i że trzeba je szybko wykorzystać.

Dyrektor szpitala przekazała, że szpital nie składał zamówienia na 1080 dawek szczepionki. Trafiły one dla placówki w czwartek niejako "extra", jak się wyraziła.

Dyrektor chciała pomóc

W jej ocenie wszystkim w szpitalu - dyrekcji, jak i personelowi - przyświecały czyste intencje. Szczepionki przyjęto w jej relacji dlatego, aby się one nie zmarnowały. Dyrektor podkreślała, że nie były w placówce szczepione żadne osoby znane, a cała akcja była transparentna.

- Najpierw szczepiliśmy osoby z grupy 0. Te, dla których nie dojechała szczepionka zaplanowana na ubiegły tydzień. Gdy ta lista się wyczerpała, dzwoniliśmy do innych osób z tej grupy – mówiła dyrektor.

Mimo tego w sobotę pozostawało jeszcze ok. 500 dawek. Wówczas zdecydowano się na szczepienie m.in. osób zainteresowanych ze szpitalnej poczekalni. - Większość tych osób, to osoby starsze – powiedziała Welka. Przyznała jednak, że szczepione były także po prostu osoby chętne, które zgłosiły się wówczas do szpitala. Szpital informował o dodatkowej partii szczepionek w mediach społecznościowych.

- To była dodatkowa partia, szpital nie zamówił tych szczepionek. Chciałam pomóc - tak Welka broni swojej decyzji. - Czy to było dobre, czy to było złe, czy powinniśmy byli odmówić i pozwolić, by kolejna partia szczepionek się zmarnowała, to zostawiam każdemu do analizy - dodaje dyrektor.

niedzielski 1
Niedzielski: doszło do naruszenia zasad szczepień na UMK w Toruniu
Źródło: TVN24

Posłanka interweniuje

Joanna Borowiak, posłanka Prawa i Sprawiedliwości pierwsza wyraziła swoje zaniepokojenie akcją szczepień w wojewódzkim szpitalu. W tej sprawie wysłała list do dyrektor placówki. Pytała w nim o kwestie związane ze szczepieniami przeciw COVID-19 w ostatnich dniach. Chciała wiedzieć, czym spowodowane było szczepienie osób poza kolejnością ustaloną odgórnie.

Pytała też, ile osób spoza obowiązującej szpital listy zostało zaszczepionych. Prosiła o informacje, dlaczego dyrekcja szpitala, mając szczepionki o krótkim terminie, nie zwróciła się wpierw do POZ. Tam - w jej ocenie - mogłyby zostać zaszczepione osoby powyżej 80. roku życia.

- Z moich informacji wynika, że to szpital złożył zamówienie na taką partię (ponad tysiąc dawek - red.) szczepionek. Nie rozumiem, dlaczego później musiał szczepić osoby przypadkowe – podkreśliła Borowiak.

Szczepienia pod nadzorem
Źródło: TVN24

Dyrektor kontra resort

Dyrektor placówki nie rozumie zarzutów w kierunku władz i personelu szpitala. - Chciałabym serdecznie podziękować za sprawnie przeprowadzoną szybką akcję. Staraliśmy się pomóc. Nie wiem, czy, gdyby dziś zadzwoniła do nas hurtownia z podobnym problem, zdecydowałabym się postąpić tak samo – dodała.

Nieco inaczej sprawę przedstawia Ministerstwo Zdrowia. - Szpital w środę wieczorem otrzymał informacje o możliwości zamówienia szczepionek na weekend. Potwierdził zainteresowanie dodatkową partią i w czwartek złożył zamówienie na 1170 dawek. W czwartek wieczorem otrzymał dostawę szczepionek. Termin przydatności był do poniedziałku do godziny 12. Podkreślam, że taką możliwość miało kilka podmiotów i część z nich, podobnie jak szpital z Włocławka, skorzystała. Nikt nie był do zamówień namawiany czy zmuszany. Szpital sam podjął decyzję. Sam też określił wielkość dostawy – przekazał rzecznik prasowy resortu Wojciech Andrusiewicz.

Wersja MZ różni się więc nie tylko szczegółami przekazania szczepionek szpitalowi, ale też liczbą dawek.

CZYTAJ WIĘCEJ. Koronawirus w Polsce. Mapa zakażeń. Ile szczepień wykonano>>>

Zdaniem dyrektor wojewódzkiego szpitala w komunikacie resortu znajdują się informacje nieprawdziwe. Nie chciała jednak podać nazwy hurtowni, która miała przekazać szczepionki, by dziennikarze mogli skonfrontować jej wersję.

Czytaj także: