Wyważył drzwi mieszkania, wszedł do środka i ukradł ukochanego kota byłej dziewczynie. W ten sposób 26-letni mężczyzna postanowił "ukarać" ją za to, że z nim zerwała. Kot wrócił już do właścicielki, a ta historia znajdzie swój finał w sądzie. Za kradzież i włamanie mężczyźnie grozi nawet 10 lat więzienia.
26-letni elblążanin pod nieobecność swojej byłej dziewczyny włamał się do jej mieszkania. W późniejszej rozmowie z policjantami dziewczyna zrelacjonowała, że były chłopak zadzwonił do niej i powiedział, że "jest w jej mieszkaniu i zabiera kota".
Oprócz zwierzaka zniknęły również dokumenty 26-latki.
"Chciał mi zrobić na złość"
Mężczyzna, kradnąc ukochanego kota dziewczyny, chciał ukarać ją za to, że z nim zerwała. Wiedział, że w momencie, kiedy włamie się do jej mieszkania, ta będzie u swojego obecnego chłopaka. Niewykluczone, że to rozzłościło go jeszcze bardziej.
Skradziony kot to zwykły dachowiec. Wrócił już do właścicielki.
Sprawa trafi do sądu
- Ta sprawa na pierwszy rzut oka może wydawać się śmieszna, ale należy pamiętać, że żadnej osobie nie wolno wejść do mieszkania pod nieobecność właściciela - podkreśla podkom. Krzysztof Nowacki, oficer prasowy policji w Elblągu.
26-latek za kradzież kota i włamanie może spędzić w więzieniu nawet 10 lat.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: gg / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Pomorze