Do dramatycznych wydarzeń doszło w sierpniu 2023 roku na terenie kąpieliska strzeżonego we Władysławowie. Wypoczywała tam grupa kolonijna z Łodzi. Dzieci w mniejszych grupach wchodziły do morza. Ratownicy zauważyli, że czwórka dzieci ma problem z wydostaniem się z wody. Były to trzy dziewczynki i chłopiec. Troje dzieci wydostano z wody w stanie dobrym, jedna z dziewczynek nie wykazywała czynności życiowych. Trafiła do szpitala.
Osoby, które były świadkami tamtych tragicznych wydarzeń, w rozmowie z reporterką "Uwagi!" wspominały, jak to wszystko wyglądało. - Ratownicy nie robili nic, nawet nie weszli do wody. To ja zdążyłem dobiec do linii brzegowej i wskoczyć do wody - mówił jeden z rozmówców.
- Wiktoria była pod wodą 20 minut, a 45 była reanimowana. Przywrócili jej bicie serca - mówi pani Katarzyna, matka zastępcza Wiktorii.
Po wypadku z dziewczynką nie było już kontaktu. W listopadzie 2023 roku Wiktoria trafiła do łódzkiego hospicjum dla dzieci "Łupkowa".
- Cały ten czas spędziła w swoim świecie, do którego nigdy nas nie zaprosiła, bo nie miała takiej możliwości. My przez ten czas próbowaliśmy zaprosić Wiktorię do naszego - opowiada Jarosław Maćkiewicz z łódzkiego hospicjum dla dzieci "Łupkowa".
Po blisko dwóch latach od tamtych dramatycznych wydarzeń Wiktoria zmarła.
ZOBACZ MATERIAŁ "UWAGI!" TVN: Kto pilnuje bezpieczeństwa na strzeżonych kąpieliskach? "Niektórzy bali się wody, ale i tak byli ratownikami".
Kto jest odpowiedzialny za tragedię?
Ani opiekunowie kolonii, ani osoba zarządzająca fundacją zatrudniającą ratowników, nie ponieśli żadnych konsekwencji.
- Do sądu został skierowany akt oskarżenia. Aktem oskarżenia objęte były trzy osoby. To ratownicy, którzy pełnili wówczas obowiązki na tym kąpielisku - mówiła rok temu Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
- Sąd Rejonowy w Wejherowie wydał wyrok nakazowy, w którym uznał oskarżonych za winnych popełniania zarzucanego im czynu i wymierzył każdemu z nich karę 200 dziennych stawek grzywny, po 10 złotych każda, czyli po dwa tysiące złotych oraz zobowiązał do zapłaty nawiązki na rzecz każdego z pokrzywdzonych w kwocie tysiąca złotych - przekazywał później Mariusz Kaźmierczak z Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Z wyrokiem nie zgodził się między innymi prokurator. Złożył sprzeciw, uzasadniając go między innymi tym, że w Polsce są wyższe kary za wykroczenia drogowe. Sprawa trafiła ponownie na wokandę, tym razem do sądu w Piotrkowie Trybunalskim. Nie wiadomo, czy śmierć Wiktorii zmieni kwalifikację zarzucanych czynów.
- Jakie kwalifikacje przyjmie sędzia referent, to już jest jego decyzja. Na tę chwilę jest zarzut z artykułu 160, paragraf 2 i 3 Kodeksu karnego, czyli podlega karze ten, kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - mówi Marcin Oleśko z Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim.
Art. 160 § 2. Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. § 3. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 lub 2 działa nieumyślnie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.Kodeks karny
Autorka/Autor: wg, mm/gp
Źródło: Uwaga! TVN, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: "Uwaga!" TVN