Wojewoda pomorski dostał już raport konsultanta medycznego w sprawie 5-letniego Kacpra. Chłopiec źle się czuł i miał niską temperaturę, mimo to odesłano go ze szpitala do domu. Kiedy trafił do szpitala w Gdańsku było już za późno, chłopiec zmarł. Sprawą zajmuje się prokuratura.
Raport w sprawie śmierci Kacperka trafił już na biura wojewody pomorskiego, ale ten nie chce komentować sprawy.
Wiadomo, że ocena wojewódzkiego konsultanta medycznego ds. pediatrii została oparta m.in. na analizie dokumentacji medycznej oraz rozmowach z przedstawicielami placówek medycznych udzielających pomocy dziecku.
Opinia jest neutralna?
Jak nieoficjalnie dowiedział się portal tvn24.pl „opinia jest neutralna i raczej nie wskazuje na jakieś duże uchybienia lekarzy".
- Do czasu zajęcia stanowiska przez prokuraturę Pomorski Urząd Wojewódzki nie będzie udzielał informacji na temat ustaleń konsultanta - zastrzegł Roman Nowak, rzecznik wojewody pomorskiego.
Niestety nie udało nam się skontaktować do prokuratora, który zajmuje się tą sprawą.
"Stwierdziła, że dziecko jest zdrowe"
Kłopoty zdrowotne Kacpra zaczęły się w kwietniu, kiedy chłopiec dostał gorączki. Jego stan się nie poprawiał, więc rodzice zabrali go do lekarza. Ten stwierdził, że to zapalenie oskrzeli. Zapisał dziecku antybiotyk i odesłał do domu. Następnego dnia Kacper czuł się gorzej. Podczas kolejnej wizyty lekarz zapisał kolejny antybiotyk i stwierdził, że to już nie zapalenie oskrzeli, a jedynie zapalenie gardła.
Wieczorem rodzice zadzwonili na pogotowie. Usłyszeli, że powinni mieć skierowanie do szpitala. Zdobyli je i pojechali do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Kartuzach. Ale wtedy dziecko miało już bardzo wysokie ciśnienie i niską temperaturę - tylko 33 stopnie Celsjusza.
- Ledwo siedział na krzesełku, on się słaniał. Mąż podskoczył do niego, trzymał go. Nie mógł uleżeć na pleckach, ciężko oddychał - wspominała pani Agnieszka.
Z relacji rodziców chłopca wynika, że dyżurująca lekarka przebadała chłopca. - Przyjechaliśmy z takim spadkiem temperatury, a pani doktor mówi do nas: czy on spał na dworze - opowiadała pani Agnieszka.
"Dramatyczna walka o każdy oddech"
7 kwietnia wieczorem stan chłopca był jeszcze gorszy. Dlatego rodzice wezwali karetkę do domu. - Kacper nagle wstał odwrócił się i już potem nie było z nim kontaktu – wspominała matka dziecka. Kiedy dziecko straciło przytomność jego ojciec zaczął reanimację.
Po kilkudziesięciu minutach ekipie pogotowia udało się przywrócić pracę serca. Chłopiec w bardzo ciężkim stanie trafił do Wojewódzkiego Szpitala w Gdańsku. - To była dramatyczna walka i to o każdy oddech - powiedział Dariusz Kostrzewa ze Szpitala Copernicus w Gdańsku.
Lekarze przez trzy dni walczyli o jego życie, bezskutecznie. Chłopiec zmarł 10 kwietnia.
Sprawą zajmują się śledczy
Sprawę bada już Rzecznik Praw Pacjenta oraz prokuratura. Na początku maja br. rodzice dziecka złożyli zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.
- Zawiadomienie dotyczy narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez osobę, na której ciążył obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo – informowała wówczas Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24