Przez dekadę mieszka z niechcianymi lokatorami – pszczołami. W tym roku miód zaczął się jej lać po ścianach. – Koszmary mam. Stale pszczoły mi się śnią, że mnie atakują, a ja krzyczę i uciekam – opowiada zrozpaczona pani Eugenia.
Eugenia Nowakowska 83-letnia mieszkanka Starogardu Gdańskiego od 10 lat męczy się z rojem pszczół, które zalęgły się pod dachem jej domu. Przez te lata rój się rozrastał, a w tym roku miód zaczął spływać po ścianach.
- One się już nie mieszczą pod dachem. Na zewnątrz kokon wisi – pokazuje naszym dziennikarzom pani Eugenia. – Nikt nie chce mi pomóc, a sąsiedzi później do mnie mają pretensje, a przecież ja na dach nie wejdę. No i nie chcę ich zabijać, bo są pod ochroną – mówi starsza pani. Twierdzi, że przez lata wielokrotnie i do wielu instytucji zgłaszała pszczeli problem, bezskutecznie.
Koszmarne pszczoły. "Krzyczę i uciekam"
Sytuacja jednak, jak twierdzi kobieta, wymknęła się spod kontroli. Teraz pszczoły pchają jej się do domu, a ciągłe bzyczenie źle wpływa na jej zdrowie psychiczne. – Koszmary mam. Stale pszczoły mi się śnią, że mnie atakują, a ja krzyczę i uciekam – opowiada pani Eugenia.
W środę do kobiety przyjechała straż pożarna, ale ratownicy rozłożyli ręce i odjechali. - Nie było możliwości zebrania tych pszczół w rojnicę (przenośna skrzynka-red.). Niestety nie mogliśmy podjąć innych działań, bo konieczne byłoby przeprowadzenie prac rozbiórkowych – tłumaczy kpt. Karina Stankowska, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Starogardzie Gdańskim.
Rzeczniczka miejscowej komendy straży podkreśla także, że "zdarzenia związane z występowaniem owadów błonkoskrzydłych z natury rzeczy zazwyczaj nie są zdarzeniami nagłymi". Jej zdaniem winny jest gospodarz domu, który powinien już wcześniej zająć się problemem.
Urząd pomoże i zapłaci
Z większą wyrozumiałością podszedł urząd miasta, do którego także przyszło pismo w sprawie pszczół w domu pani Eugenii. To właśnie urzędnicy zawiadomili straż pożarną.
- Myśleliśmy, że to rozwiąże sprawę. Przyjrzymy się sytuacji i postaramy pomóc – mówi nam Zbigniew Toporowski, sekretarz miasta. Po interwencji naszych reporterów poinformował nas, że miasto pomoże zakończyć gehennę 83-latki.
- Po waszej wizycie zadziałaliśmy błyskawicznie. Wezwaliśmy pszczelarzy. Za usługę usunięcia pszczół zapłaci urząd miasta z własnej kasy – zapewnia nas Toporowski.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa//ec / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24