- Spółka Gdańsk Transport Company, która zarządza płatnym odcinkiem autostrady A1 musi zwrócić mieszkance Katowic 29,90 zł – zdecydował Sąd Rejonowy w Sopocie. Marta Trzęsimiech-Kocur na wakacje razem z rodziną do Sopotu wybrała się na początku lipca. Podczas powrotu stała ponad godzinę w korku do kasy na autostradzie. Od GTC domagała się zwrotu pieniędzy, bo jak mówi firma wprowadziła ją w błąd deklarując, że podróż A1 będzie przebiegała "wygodnie jak nigdy dotąd".
Mieszkanka Katowic na początku wakacji wybrała się z mężem i dwuletnią córką do Sopotu. W drodze powrotnej skorzystali z autostrady Amber One. Niestety okazało się, że aby opłacić przejazd, muszą stać w ogromnym korku.
– Kiedy dojechaliśmy do końca płatnego odcinka w Nowej Wsi koło Torunia okazało się, że przed nami jest sznur samochodów, który ciągnął się kilka kilometrów – mówi Marta Trzęsimiech-Kocur.
Za przejazd 150-kilometrowym odcinkiem autostrady z Gdańska do Torunia spółka GTC pobiera 29,90 zł (przejazd pozostałą częścią autostrady A1, którą zarządza Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, do granicy z Czechami jest bezpłatny – red.).
Pani Marta straciła cierpliwość i postanowiła dochodzić zwrotu pieniędzy, które jak mówi, wydała na stanie w korku.
Wysłała do zarządcy A1 przedsądowe wezwanie do zapłaty 29,90 zł i dołączyła paragon za przejazd. GTC jednak pieniędzy jej nie oddało, więc Trzęsimiech-Kocur sprawę skierowała do sądu.
Decyzja sądu uruchomi lawinę podobnych pozwów?
Teraz sąd przyznał rację mieszkance Katowic i nakazał GTC zwrócić pieniądze. - Sąd Rejonowy w Sopocie wydał nakaz zapłaty do powoda, firma GTC musi zwrócić mieszkance Katowic 29,90 zł za przejazd liczącym ponad 150 km odcinkiem z Gdańska do Torunia – poinformowano nas w sądzie.
GTC ma czas na wpłacenie pieniędzy na konto pani Marty do piątku.
Zarządca autostrady sprawy nie chce komentować. - Do czasu zakończenia postępowania nie będziemy wypowiadali się w tej sprawie, zamierzamy się odwołać od decyzji sądu - powiedziała Anna Kordecka, rzecznik prasowy GTC.
To pierwsza taka sprawa w Polsce. Decyzja sądu może uruchomić lawinę podobnych pozwów.
Korzystając z płatnej autostrady oczekujemy komfortu przejazdu
Jak mówi Trzęsimiech-Kocur pozew przeciwko GTC złożyła nie po to żeby odzyskać pieniądze, ale żeby pokazać firmie jak traktuje klientów. – Dla mnie może to niewiele dla innych to duża suma. Korzystając z płatnej autostrady jak każdy oczekuję komfortu przejazdu. Gdybym wiedziała o takich utrudnieniach, wybrałabym alternatywną trasę, tym bardziej że podróżowałam z małym dzieckiem – argumentuje.
Tym samym, według pani Marty, ona i jej rodzina zostali na kilka godzin uwięzieni w aucie. – Przecież nie mogliśmy ani się wycofać ani zmienić trasy. A wcześniej nie wiedzieliśmy co tam zastaniemy – wyjaśnia.
"W tym przypadku jest tak, że mój czas to ich pieniądz"
Według niej GTC oszukuje klientów deklarując w internetowych reklamach, że podróż autostradą będzie przebiegała "wygodnie jak nigdy dotąd". – To na pewno nie była wygodna podróż, tak jak ją przedstawiają. Tym bardziej, że jechaliśmy z małym dzieckiem, któremu nie da się wytłumaczyć, że musimy jeszcze postać – mówi Trzęsimiech-Kocur.
Jak dodaje, firma, która zachęca klientów hasłem "czas to pieniądz" powinna być świadoma tego, że klient oczekuje na sprawny i szybki przejazd. – Tymczasem w tym przypadku to chyba jest tak, że mój czas to ich pieniądz – ocenia.
Zobacz jak w wakacje podróżowało się A1:
Tutaj kończy się A1:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24