- Śmigłowiec wyglądał jakby zepsuły mu się silniki i szukał tutaj miejsca tak, by nie spaść na budynki - tak chwile przed katastrofą prywatnego śmigłowca Robinson R44 relacjonował jeden ze świadków zdarzenia. W wypadku, do którego doszło w piątek rano w okolicach miejscowości Wygonin (Pomorskie), zginęła cała trzyosobowa załoga.
Zdaniem świadków ze śmigłowcem coś niedobrego działo się już w powietrzu. - Wyglądał, jakby miał popsute silniki i chciał awaryjnie wylądować. Szukał tu właśnie miejsca tak, by nie spaść na budynki, tylko wylądować na jakimś placu - relacjonował jeden ze świadków.
Przyznał jednocześnie, że śmigłowiec nie palił się w powietrzu, a w płomieniach stanął dopiero po uderzeniu w ziemię.
"Dziwne odgłosy" i huk silników słyszał także mężczyzna, mieszkający w domu sąsiadującym z miejscem katastrofy. - Widziałem ten wypadek praktycznie przez okno. Najpierw usłyszeliśmy jakieś dziwne odgłosy i silniki i po chwili było uderzenie. Spojrzałem w okno i zobaczyłem na polu roztrzaskany śmigłowiec - tłumaczył.
Badają przyczyny
Do wypadku prywatnego śmigłowca Robinson R44, lecącego z Borcz do Bydgoszczy, doszło w piątek rano. Straż pożarna odebrała pierwszy sygnał w sprawie kilka minut przed godz. 10. Maszyna spadła na pole znajdujące się mniej więcej w połowie odległości pomiędzy miejscowościami Stara Kiszewa i Wygonin. Śmigłowiec stanął w płomieniach: gasiło go osiem zastępów straży pożarnej. Maszyna uległa prawie całkowitemu zniszczeniu, jej szczątki zostały rozrzucone na powierzchni około tysiąca metrów kwadratowych. W katastrofie zginęła cała załoga śmigłowca, trzy osoby, w tym mąż posłanki PiS Doroty Arciszewskiej - biznesmen Krzysztof Mielewczyk. Jak poinformował Mariusz Duszyński, zastępca szefa w Prokuraturze Rejonowej w Kościerzynie, na poniedziałek w Zakładzie Medycyny Sądowej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego zaplanowano sekcję zwłok ofiar. Obecnie sprawą zajęła się już Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.
Na miejscu zdarzenia nadal pracują policjanci i prokuratorzy: nie chcą oni mówić o możliwych przyczynach wypadku. W piątek po południu dołączyli do nich eksperci Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, którzy równolegle będą ustalać przyczyny zdarzenia. Zdaniem Duszyńskiego czynności na miejscu wypadku mogą przedłużyć się do soboty: jeśli tak, to w nocy miejsca zdarzenia pilnować będą policjanci.
Tu doszło do katastrofy śmigłowca:
Autor: dp / Źródło: PAP, TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: www.koscierski.info