Byli na swoim własnym weselu, gdy dowiedzieli się, że ich dom zniszczył wybuch. Niemal cały ich majątek poszedł z dymem. O podpalenie prokuratura oskarżyła dwóch mężczyzn, w tym sąsiada pary. Sąd wydał w tej sprawie nieprawomocny wyrok.
Sąd Rejonowy w Łobzie uznał w czwartek Bogdana W. oraz Mykołę O. za winnych podpalenia domu państwa Wawrzyniaków. Mykoła O. - na zlecenie Bogdana W. - miał podpalić dom w Sosnowie w czasie, gdy właściciele budynku bawili się na własnym weselu.
Jak uznał sąd, "Bogdan W. kierował czynem zabronionym, zlecając zniszczenie mienia poprzez podpalenie". Mężczyzna miał wskazać budynek i okno oraz poinstruować, kiedy ma dojść do podpalenia i oferował za to - jak ustalili śledczy - pięć tysięcy złotych. W. został skazany na karę ośmiu lat pozbawienia wolności.
Mykoła O. był - według ustaleń sądu - bezpośrednim wykonawcą podpalenia. Został skazany na sześć lat więzienia.
Ogromna krzywda, ogromne zadośćuczynienie
- Pokrzywdzeni stracili dom, można powiedzieć cały dorobek swojego życia, co więcej stracili te marzenia, nadzieje, które z tym domem wiązali. Zabranie im tego jest ogromną krzywdą - uzasadniała wyrok i wysokie zadośćuczynienia Magdalena Kwiatkowska, sędzia Sądu Rejonowego w Łobzie.
Sąd nałożył na mężczyzn obowiązek naprawienia szkody w kwocie 311 tys. złotych. Zasądził także zadośćuczynienie w wysokości 300 tysięcy złotych dla rodziny, której dom został zniszczony.
Wyrok nie jest prawomocny.
Prokuratura o Bogdanie W.: dostarczył substancję łatwopalną, wskazał budynek i okno
Proces o podpalenie domu nowożeńców rozpoczął się przed Sądem Rejonowym w Łobzie pod koniec marca ubiegłego roku. Na ławie oskarżonych zasiedli Bogdan W., oskarżony o zlecenie podpalenia, oraz jego pracownik Mykoła O., odpowiadający za podłożenie ognia.
- Wskazał mu budynek i okno, przez które miał podłożyć substancję łatwopalną i ją podpalić. Dostarczył mu przedmiotową substancję oraz wskazał czas, w którym wyżej wymieniony miał wykonać zlecenie, obiecując mu za jego wykonanie pieniądze w kwocie pięciu tysięcy złotych - tak o czynach Bogdana W. mówiła podczas pierwszej rozprawy prokurator Diana Rokosz z Prokuratury Rejonowej w Łobzie.
Dom zniszczony doszczętnie. Do wybuchu doszło podczas wesela
Do pożaru doszło w nocy z 25 na 26 czerwca 2021 roku w Sosnowie (Zachodniopomorskie). W tym czasie gospodarze bawili się na swoim własnym weselu. Na miejscu zdarzenia pracowały cztery zastępy straży pożarnej. - Zastaliśmy budynek w stanie po wybuchu, z uszkodzoną ścianą szczytową, a także z pozostałymi ścianami, elementami konstrukcyjnymi budynku - mówił wówczas kpt. Grzegorz Paluch ze straży pożarnej w Łobzie.
Krótko po pożarze pan Adam, właściciel domu, mówił o kłótni między nim a sąsiadem.
- Poszło o jakąś tam sprzeczkę, o kawałeczek ziemi, która należała do mnie. Ja chciałem odzyskać coś, co należało dawno do mnie, ja za to płacę podatki, do końca życia będę to płacił. Kupiłem ziemię 2300 metrów kwadratowych i to powinno być moje, a nie 1800 metrów, bo sąsiad sobie coś tam zabrał i on myśli, że to jego - mówił Adam Wawrzyniak.
Jak relacjonował, pół godziny później do domu miały wrócić z wesela dzieci. Gdyby więc do wybuchu doszło kilkadziesiąt minut później, ktoś mógłby zginąć.
- Tak to nie powinno chyba wyglądać. Jeżeli każdy robiłby coś takiego, co zrobił teraz w tej chwili sąsiad, no to u nas ludności by nie było. Byłoby jedno wielkie gruzowisko. Można się o coś pokłócić, można się z kimś nie odzywać, ale robić coś takiego? - mówił mężczyzna.
Źródło: TVN24 Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: TVN24